W październiku 2020 roku poznańska prokuratura postawiła Romanowi Giertychowi zarzuty udziału w wyprowadzeniu ponad 90 mln zł ze spółki Polnord. W czasie zatrzymania adwokat zasłabł. W związku z pogorszeniem stanu zdrowia został przetransportowany do szpitala, gdzie prokuratura odczytała mu zarzuty - w tym czasie Giertych miał być nieprzytomny. Sprawa trafiła do poznańskiego sądu, który uznał, że działania śledczych były nieskuteczne, a samo zatrzymanie i przeszukanie Romana Giertycha przez funkcjonariuszy CBA było nielegalne i bezzasadne.
Obecnie sprawą Romana Giertycha zajmuje się lubelska prokuratura. Adwokat jednak nie stawia się na wezwania, które mają "zmienić i uzupełnić zarzuty". Uważa, że w ten sposób legitymizowałby wersje prokuratury w sprawie postawionych mu wcześniej zarzutów. W związku z tym, że Giertych nie stawia się na wezwania, Prokuratura Regionalna w Lublinie wystąpiła w grudniu ubiegłego roku do sądu o tymczasowe aresztowanie prawnika.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Wówczas sprawa Giertycha trafiła do dyżurującego sędziego Artura Jakubanisa. Najczęściej prokuratura składa do sądu wniosek o aresztowanie, kiedy osoba jest zatrzymana - na podjęcie decyzji sędzia ma wtedy 24 godziny. Jednak Jakubanis ocenił, że sprawa adwokata nie jest pilna i zanim zdecyduje o areszcie, potrzebuje przyjemniej sześciu tygodni na zapoznanie się ze sprawą. Dodatkowo zwrócił się do prokuratury o dokumenty w sprawie inwigilowania prawnika systemem Pegasus.
15 stycznia prezes Sądu Rejonowego Lublin Marcin Uliasz wybrany przez Zbigniewa Ziobrę, nominował na wiceprezesa od spraw karnych Mariusza Włodeka, który odgrywa w tej sprawie ważną rolę - informuje "Gazeta Wyborcza". Po tym wydarzeniu Jakubanis przebywa na zwolnieniu lekarskim, przez co nie może prowadzić sprawy Giertycha.
Przejęła ją zastępczyni Artura Jakubanisa sędzia Joanna Bis-Banach. Okazuje się jednak, że również Bis-Banach nie pochyli się nad sprawą Giertycha, ponieważ otrzymała awans na przewodniczącą innego wydziału. - Istniało duże prawdopodobieństwo, że nie zgodzi się na aresztowanie Giertycha. Odsunięto ją sprytnie, przez awans - przekazał "GW" jeden z sędziów.
Mariusz Włodek podkreślił, że nie taki był powód awansu sędziny. Po Bis-Banach akta Giertycha trafiły do sędzi Agnieszki Kołodziej, której wiceprezes przekazał, aby jak najszybciej wyznaczyła termin posiedzenia, a Kołodziej zdecydowała, że aresztowaniem Giertycha zajmie się w ostatnich dniach marca.
Roman Giertych twierdzi, że sędzina została wyznaczona wbrew prawu i domaga się losowania, a pełnomocnik adwokata złożył w sądzie wniosek w tej sprawie. Losowanie, o którym mówi Giertych zostało wprowadzone w 2018 roku przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. - System wyeliminował patologie - mówił w 2021 roku Ziobro. I dodał, że system " daje pewność, że żadna sprawa nie zostanie arbitralnie przydzielona dowolnie wybranemu sędziemu".