W 2016 roku inspektorzy Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi rozpoczęli kontrolę w Domu Schronienia Samotnych i Potrzebujących przy ulicy Pułaskiego 54 w Zgierzu. Po jej przeprowadzeniu zabrano do szpitala 13 pensjonariuszy w najcięższym stanie, czterech z nich zmarło w ciągu pierwszej doby, a prokuratura zbadała okoliczności śmierci 12 osób. Schronisko pod Łodzią funkcjonowało od 2015 do 2016 roku, w pewnym momencie przybywało w nim aż 90 osób, w tym bardzo ciężko chore, potrzebujące stałej opieki. Tak dużą grupą zajmował się zaledwie trzyosobowy personel - poinformował portal tvn24.pl.
Prokuratura postawiła Markowi N. 30 zarzutów. Oskarżono go m.in. o narażenie na utratę zdrowia i życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu podopiecznych placówki, doprowadzenie do śmierci 12 osób (pacjenci zmarli chwilę przed lub po wejściu służb do ośrodka) czy znęcanie się fizyczne i psychiczne - przekazała "Gazeta Wyborcza". Pensjonariusze mieli być obrzucani obelgami, ciągnięci za uszy oraz bici po głowie i okradani - podaje "Dziennik Łódzki".
Akt oskarżenia przeciwko Markowi N. prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Łodzi. Śledczy ustalili, że 48-latek prowadzący Dom Schronienia Samotnych i Potrzebujących podawał się za księdza, choć wcale nim nie był. Jako duchowny zyskiwał zaufanie przyszłych podopiecznych. - Został subdiakonem, zaczął bezpodstawnie tytułować się księdzem, nosić sutannę i koloratkę, mimo że koloratki używać nie mógł, a sutannę mógł nosić jedynie na terenie kościoła - przekazał "Wyborczej" Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Marek N. przez kilkanaście lat prowadził placówki pomocy dla osób starszych w różnych miejscach Polski. Był karany za to przez sąd w Zgierzu, Wieluniu, Myszkowie, Wołominie oraz Warszawie - podaje "Gazeta Wyborcza".
Budynek, w którym prowadzony był ośrodek w Zgierzu, należał do Polskiego Czerwonego Krzyża, a w 2015 roku zaczął wynajmować go Kościół Starokatolicki. Umowę najmu podpisał podający się za księdza kierownik Domu Schronienia Marek N. Podczas kontroli, którą przeprowadzili inspektorzy Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, ujawniono, w jakich warunkach żyli podopieczni ośrodka.
- Na suficie grzyb, ze ścian wystawały kable, w pomieszczeniu 10 stopni. 13 skrajnie odwodnionych pacjentów wymagało natychmiastowej hospitalizacji - przekazała w październiku 2016 r. Edyta Wcisło, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. Z kolei Michał Siemiński z łódzkiego PCK wyjawił, że podczas odwiedzin w placówce widział "rozrzucone puszki po piwie, niezabezpieczone leki i pijane osoby".