Miała ujemny wynik testu i certyfikat szczepienia. Polka przyjechała z dziećmi do Wrocławia na pogrzeb babci. Gdy chciała wrócić do Anglii, gdzie na co dzień mieszka, przy kontroli granicznej otrzymała informację, że powinna być na kwarantannie. Strażnicy nie wpuścili jej na pokład samolotu.
- Tuż przed samym przejściem granicznym pani strażnik nas zatrzymała i powiedziała, że na ich komputerze wyskakuje, że ja jestem na kwarantannie, a dzieci nie - przekazuje Radiu Wrocław.
- Bardzo oczywiście się zestresowałam, bo widziałam samolot, który już za chwilę miał odlatywać - dodała kobieta.
Kobieta podkreśla, że była w szoku, ponieważ nie dostała żadnej informacji od sanepidu z Wrocławia, że przebywa na kwarantannie.
- Nie dostałam żadnego telefonu czy SMS-a z sanepidu z Wrocławia, więc dla mnie to był bardzo wielki szok, że w ich systemie pokazało się nagle, że ja jestem na kwarantannie. Niestety nie poleciałam - powiedziała pasażerka. Dodała, że był to dla niej ogromny stres i rozpacz, ponieważ następnego dnia miała pojawić się w pracy, a dzieci w szkole.
Wina po stronie Straży Granicznej?
Ostatecznie kobieta z dziećmi wyleciała z Wrocławia po kilku dniach. Pasażerka obwinia za całą sytuację Straż Graniczną i domaga się zwrotu kosztów oraz przeprosin.
Radio Wrocław po skontaktowaniu się ze Strażą Graniczną zostało poinformowane, że jest ona w trakcie wyjaśniania tej sprawy, na odpowiedź ma 30 dni.