Jak podaje RMF FM, do zatrzymania pięciu kobiet w wieku od 21 do 56 lat doszło we wtorek nad ranem. Miały on wprowadzać dane do systemu, a także być pośredniczkami, które pomagały chętnym w zakupie fałszywych certyfikatów covidowych. Jedna z kobiet jest pielęgniarką. Funkcjonariusze zabezpieczyli m.in. komputery i telefony, dokumentację oraz znaczną kwotę pieniędzy. Zgodnie z ustaleniami policji, fałszywe dokumenty miały być sprzedawane za 1,2 tys. złotych nawet od maja ubiegłego roku.
W Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku pięciu podejrzanym przedstawiono zarzuty, m.in. dot. korupcji. Wobec trzech osób zastosowano areszt tymczasowy.
RMF FM informuje, że w sprawie policjanci zatrzymali także 46-latka z powiatu sztumskiego. Mężczyzna podejrzewany jest o zakup fałszywego certyfikatu covidowego.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Fałszywy dokument, który w Polsce można kupić, nie chroni przed zakażeniem, co często wychodzi na jaw dopiero w szpitalu. Tu przykład: w połowie listopada do szpitala w Bolesławcu trafiła kobieta chora na COVID-19. Z danych widocznych w systemie wynikało, że jest osobą zaszczepioną przeciw COVID-19, dlatego medyków dziwił coraz słabszy stan pacjentki. Stan kobiety na tyle się pogorszył, że musiała zostać podłączona do respiratora. Wtedy przekazała lekarzom, że nie przyjęła szczepionki, a certyfikat covidowy, który posiada, jest sfałszowany.
W październiku, w ramach prowokacji, fałszywy certyfikat szczepienia kupił nawet Janusz Cieszyński, minister odpowiedzialny za cyfryzację. - Certyfikat został wystawiony od razu po podaniu PESEL. Dzięki dostępowi do konta tego pacjenta przez portal pacjent.gov.pl mogłem od razu pobrać ten certyfikat - mówił minister. - Oczywiście od razu zgłosiłem sprawę do prokuratury, bo takie działania podważają wiarygodność systemu szczepień - podkreślił Janusz Cieszyński.
Po nagłośnieniu tego typu przypadków premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zmiany. - Wiem niestety, że kwitnie rynek fałszywych certyfikatów zaszczepienia przeciw COVID-19. To zjawisko bardzo niebezpieczne, bo taka osoba naraża inne na zakażenie, a w związku z tym na najbardziej tragiczne konsekwencje - mówił pod koniec listopada szef rządu. - W związku z tym wydałem dodatkowe polecenia do głównego inspektora sanitarnego i ministra spraw wewnętrznych związane z kontrolą tego procederu - dodał.
Policja przypomina, że jeśli osoby, które zakupiły certyfikat potwierdzający szczepienie, zgłoszą się do organów ścigania i zawiadomią o tym fakcie, istnieje możliwości skorzystania z tzw. klauzuli niekaralności. - Zgodnie z kodeksem karnym warunkiem uniknięcia odpowiedzialności karnej, jeżeli korzyść majątkowa lub osobista albo ich obietnica zostały przyjęte przez osobę pełniącą funkcję publiczną, jest dobrowolne zawiadomienie organów ściągania - podkreśla cytowana przez RMF FM, podinsp. Magdalena Ciska, oficer prasowa gdańskiej policji.