Do zdarzenia doszło w listopadzie 2020 r. w Białymstoku. 35-letni wtedy mężczyzna tłumaczył, że wyrzucił psa przez okno, bo był zirytowany skakaniem zwierzęcia po stole i parapecie, denerwował się też sytuacją w pracy. Pies nie przeżył upadku. W trakcie postępowania przygotowawczego mężczyzna nie przyznał się do winy, prawdę wyznał dopiero przed sądem. Więcej na ten temat pisaliśmy tu:
Więcej wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
W marcu 2021 r. Sąd Rejonowy w Białymstoku nieprawomocnie skazał mężczyznę na 1,5 roku więzienia za znęcanie się nad zwierzęciem i działanie ze szczególnym okrucieństwem. Orzeczono również, że ma on wpłacić 10 tys. złotych na rzecz miejscowego schroniska. Dodatkowo nałożono na niego zakaz posiadania zwierząt przez kolejnych 15 lat. Obrońca oskarżonego złożył apelację od wyroku - liczył na łagodniejszą karę i w zawieszeniu - podał Polsat News. Ostatecznie we wtorek 1 lutego 2022 r. kara została obniżona. Wyrok jest prawomocny.
Sędzia zwrócił uwagę, że oskarżony działał umyślnie, a wyrzucenie zwierzęcia określił jako "drastyczne i odrażające". Podkreślił jednak, że zmiana kwalifikacji prawnej czynu na uśmiercenie psa była niemożliwa z przyczyn procesowych (chciała tego w mowie końcowej prokurator, choć nie złożyła apelacji), bo byłaby to zmiana na niekorzyść oskarżonego, a wyrok pierwszej instancji zaskarżył tylko jego obrońca - zacytowała stacja za PAP.
Sędzia ocenił, że mężczyzna chciał zadać psu cierpienie, ale nie można przyjąć ze stuprocentową pewnością, że miał zamiar zabić, nawet jeśli wyrzucenie z ósmego piętra oznaczało dla zwierzęcia prawie pewną śmierć. Uzasadnił jednak, że 1,5 roku więzienia to "rażąco surowa kara", biorąc pod uwagę, że mężczyzna nie był wcześniej karany i odpowiednio zajmował się psem.