Sprawa śmierci 37-letniej Agnieszki z Częstochowy. Przeprowadzono sekcję zwłok

Zakład Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie przeprowadził sekcję zwłok 37-latki, która po utracie ciąży bliźniaczej zmarła w szpitalu. Ma ona w najbliższym czasie ujawnić przyczynę śmierci kobiety. Rodzina obarcza winą lekarzy. Stanowisko w sprawie wydał także szpital. "Przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko" - wskazano.

Ireneusz Kunert kierujący działem ds. błędów medycznych Prokuratury Regionalnej w Katowicach przekazał, że w sprawie zabezpieczono kompletną dokumentację z prowadzenia ciąży i hospitalizacji 37-latki - podaje RMF, powołując się na informację podaną przez Polską Agencję Prasową.

Zobacz wideo Donald Tusk ocenia prawo aborcyjne w Polsce

- Będzie ona, łącznie z pozostałym materiałem dowodowym, szczególnie wspomnianą sądowo-lekarską opinią autopsyjną, stanowić podstawę zlecenia kompleksowej opinii klinicznej biegłych, która dokona specjalistycznego wartościowania sposobu prowadzenia ciąży, jak też procedur diagnostyczno-terapeutycznych, wdrożonych wobec zmarłej pacjentki w okresie od listopada 2021 r. do 25 stycznia 2022 roku - powiedział prokurator Kunert.

Na ten moment prokuratura nie ma jeszcze wstępnych wyników sekcji zwłok kobiety. Te mają zostać wydane do końca lutego 2022 roku.

Śmierć 37-letniej Agnieszki z Częstochowy

37-latka w momencie przyjęcia do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie była w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej. Kobieta trafiła do szpitala z powodu silnego bólu brzucha oraz wymiotów. Według rodziny już wcześniej skarżyła się na pojawiające się dolegliwości, jednak lekarze bagatelizowali problem, tłumacząc, że są to normalne objawy w ciąży bliźniaczej.

23 grudnia (dwa dni po przyjęciu kobiety do szpitala) jeden z bliźniaków zmarł. Według bliskich  37-letniej kobiety "nie pozwolono na usunięcie martwego płodu, ponieważ prawo w Polsce tego surowo zabrania". 29 grudnia nastąpiła śmierć drugiego płodu, a zgodnie z relacją rodziny 37-latki, lekarze dopiero po dwóch dniach ręcznie usunęli martwe płody. Stan kobiety się pogorszył. 25 stycznia pani Agnieszka zmarła.

Rodzina obwinia lekarzy, szpital odpowiada

Rodzina o winę obwinia lekarzy. "Czekano aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną. Agnieszka nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez kolejne 7 dni (!!!). Śmierć drugiego z bliźniaków nastąpiła dopiero 29 grudnia 2021 r. Następnym karygodnym faktem jest, że ręcznego wydobycia płodów dokonano po następnych 2 dniach (!!!), a mianowicie 31.12.2021 roku. Przez ten cały czas, zostawiono w niej rozkładające się ciała nienarodzonych synków. Nie zapomniano jednak w porę poinformować księdza, aby przyszedł na oddział i odprawił pogrzeb dla dzieci" - podano w oświadczeniu bliskich.

Z kolei szpital w oświadczeniu przekonuje, że "przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko". Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu" - czytamy w stanowisku placówki. "Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym" - czytamy dalej.

Czytaj więcej: Śmierć 37-letniej Agnieszki. Nowe informacje w sprawie, prokuratura przesłuchała siostrę i męża

Więcej o: