Śmierć 37-letniej Agnieszki. Nowe informacje w sprawie, prokuratura przesłuchała siostrę i męża

W Prokuraturze Regionalnej w Katowicach odbyło się przesłuchanie siostry i męża 37-letniej Agnieszki - podała stacja RMF FM. Kobieta zmarła w szpitalu po stracie bliźniaczej ciąży. Według rodziny odpowiedzialność za śmierć 37-latki ponoszą lekarze, którzy zwlekali z usunięciem ciąży. Stanowisko w sprawie wydał także szpital. "Przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko" - wskazano.

Śledztwo w sprawie śmierci kobiety prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach. Wszczęte dochodzenie dot. narażenia kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także nieumyślnego spowodowania śmierci. W Prokuraturze Regionalnej w Katowicach funkcjonuje specjalny wydział, który zajmuje się błędami medycznymi. To tamtejsi śledczy zajmują się sprawą śmierci ciężarnej Izabeli z Pszczyny.

Zobacz wideo W jakiej kondycji jest polskie wojsko? Gen. Gocuł: Nie potrafimy określić celu rozwoju armii

Śledztwo ws. śmierci ciężarnej 37-latki. Przesłuchano siostrę i męża

Jak podaje teraz RMF FM, w sprawie śmierci 37-latki powołano już biegłych. Przesłuchani zostali siostra i mąż kobiety. 

- Została przeprowadzona ekshumacja szczątków płodów. Przeprowadzono badania pod kątem badania tkanek histopatologicznych. Te próbki przysłano do badań, został bowiem powołany zespół biegłych Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie, który wyda kompleksową opinię - przekazała cytowana w RMF FM Agnieszka Wichary, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Katowicach.

Opinia biegłych, jak informuje stacja, powinna zostać sporządzona do końca lutego.

O sprawie 37-letniej Agnieszki, która osierociła trójkę dzieci, poinformowała rodzina kobiety. Komunikat wydał także Aborcyjny Dream Team. Jak przekazali bliscy, będąca w pierwszym trymestrze ciąży bliźniaczej 37-latka 21 grudnia ubiegłego roku trafiła do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie na oddział ginekologii. Skarżyła się wówczas na coraz silniejsze bóle brzucha i wymioty. "Wcześniej lekceważono jej skargi, mówiąc, że to ciąża bliźniacza i ma prawo tak boleć" - informowała rodzina kobiety.

Szpital: Była szansa, aby uratować drugie dziecko

Po dwóch dniach od przyjęcia na oddział stwierdzono śmierć pierwszego płodu. Według krewnych 37-letniej kobiety "nie pozwolono na usunięcie martwego płodu, ponieważ prawo w Polsce tego surowo zabrania". 29 grudnia nastąpiła śmierć drugiego płodu, a zgodnie z relacją rodziny 37-latki, lekarze dopiero po dwóch dniach ręcznie usunęli martwe płody. Stan kobiety się pogorszył. 25 stycznia pani Agnieszka zmarła.

Szpital w oświadczeniu przekonuje, że "przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko". Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu" - czytamy w stanowisku placówki. "Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym" - czytamy dalej.

Więcej o: