Spór w krakowskim szpitalu dziecięcym trwa już od jakiegoś czasu. Wcześniej wypowiedzenia złożyło tam 56 lekarzy, jednak 10 z nich po rozmowach z dyrekcją wycofali je. Zdecydowana większość - 46 pracowników - jeszcze 31 stycznia nie doszła do porozumienia z kierownictwem i wciąż grozi, że od 1 lutego odejdzie z pracy. Polsat News podaje, że wśród nich jest wielu anestezjologów. Jeśli ich nie będzie, to nie będzie można przeprowadzać zabiegów i szpitalowi grozi paraliż.
W poniedziałek po południu poinformowano, że kolejnych kilkunastu wycofało swoje wypowiedzenia, ale 34 nadal tego nie zrobiło.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Polsat informuje, że w jeśli dojdzie do takiej sytuacji, to konieczna może być ewakuacja pacjentów do innych szpitali. Byłby to placówki w innych dużych miastach, m.in. Poznaniu, Wrocławiu i Warszawie.
W poniedziałek szpital poinformował, że rozmowy z lekarzami wciąż trwają. Ale ich wypowiedzenia części z nich wciąż pozostają w mocy. Spór stara się rozwiązać także wojewoda małopolski. Do północy lekarze mają czas na zmianę zdania. "Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) USDK Agata Hałabuda podkreśliła, że czekają na odzew z Ministerstwa Zdrowia oraz z NFZ, a także na "konkretny plan działania, spotkań i na wyższe wyceny kilkudziesięciu świadczeń medycznych" relacjonuje Polsat.
Spór dotyczy trudnej sytuacji i warunków funkcjonowania szpitala. Lekarze mówią o zbyt małej liczbie personelu i niskich wynagrodzeniach. Jednak rozwiązaniem jest bardziej złożone, ponieważ źródłem problemu mają być - w ich ocenie zdecydowanie zbyt niskie - wyceny świadczeń pediatrycznych. Lekarze mówią, że realne koszty świadczeń są kilkukrotnie wyższe od tego, co dostają z NFZ. Na przykład diagnostyka niskiego wzrostu, w tym niedoczynność przysadki (4 dni badań) w wycenie NFZ ma kwotę 1054,08 zł, a koszt szpitala to 7340,54 zł opisuje - rynekzdrowia.pl.