W ostatni poniedziałek wieczorem w Starogardzie Gdańskim tłumy ludzi zebrały się pod domem zmarłej Mai. Przybyli zapalili znicze, pozostawili maskotki, a na płocie przed posesją zawiesili transparenty. W trakcie zgromadzenia, które zabezpieczała policja, nie doszło do żadnych incydentów. Panowały za to smutek i zaduma.
Do dramatu w Starogardzie Gdańskim doszło w ostatni czwartek. Maja z licznymi urazami na ciele i śladami przemocy domowej trafiła do szpitala. Niestety niemowlę nie przeżyło. Agresja ze strony rodziców prawdopodobnie dotknęła także jej starsze rodzeństwo. Jak poinformowała prokuratura, badania wykazały, że 4-letnia siostra Mai doznała urazu głowy, a na jej ciele znaleziono liczne zasinienia i zadrapania. Podobne obrażenia posiadał także jej 2-letni brat, dlatego sąd zdecydował o przekazaniu dzieci do rodziny zastępczej.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Na temat tej tragedii głos zabrała Fundacja Małych Stópek, czyli organizacja pro-life, działająca na rzecz ochrony nienarodzonych dzieci. Z jej oświadczenia wynika, że matka Mai zgłosiła się o pomoc do fundacji, będąc jeszcze w ciąży. Wówczas nic nie zapowiadało tak wielkiej tragedii.
"Po spotkaniu, na którym pani Karolina (matka dziewczynki - przyp. red.) zrobiła ogólne dobre wrażenie, zadeklarowaliśmy przekazanie pieluch, artykułów kosmetycznych dla dziecka oraz ubranek. Rzeczy zawieźliśmy osobiście do mieszkania pani Karoliny pod koniec października. Mieliśmy wówczas również okazję poznać jej mamę oraz dwójkę starszych dzieci. W mieszkaniu było czysto, a dzieci wyglądały na zadbane. Wszyscy byli bardzo mili i wdzięczni za pomoc. Rodzina wyglądała normalnie i nie otrzymaliśmy żadnego sygnału od nikogo, że dzieje się tam komuś krzywda" - można przeczytać w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej organizacji.
Rodzice dziecka trafili na trzy miesiące do aresztu i usłyszeli zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Sekcja zwłok niemowlęcia wykazała bowiem, że miało liczne urazy na całym ciele, w tym złamane rączki. Ojcu postawiono także zarzut posiadana narkotyków.
Śledczy zatrzymali również pozostałych członków rodziny - siostrę matki dziecka, jej partnera oraz babcię, którym prokuratura postawiła zarzut nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Grozi za to kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Doświadczasz przemocy domowej? Szukasz pomocy? Możesz zgłosić się na przykład do Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Poradnia Telefoniczna "Niebieskiej Linii" czynna jest codziennie od 12 do 18 pod numerem tel. 22 668-70-00. Więcej informacji znajdziesz na tej stronie.
Jeśli występuje zagrożenie życia - dzwoń na numer alarmowy 112.
****
>>>>> Siema! Gazeta.pl kolejny już raz gra #JedenDzieńDłużej dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Każde dodatkowe wsparcie dla tej akcji jest bezcenne. Licytujcie i kwestujcie razem z nami!