26 stycznia 1993 r. warszawskie licealistki, 17-letnia Anna Semczuk i jej rówieśniczka Ernestyna Wieruszewska, wyszły z wynajmowanej kwatery w Kościelisku i zniknęły bez śladu. Dziewczyny spędzały ferie w swoich ukochanych górach - pierwsze trzy dni pobytu minęły im na wędrówkach po Tatrach, a czwartego dnia pojechały na dworzec w Zakopanem, by kupić bilety powrotne. Tam widziano je po raz ostatni.
Więcej informacji z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Przed wyjściem nastolatki powiedziały gaździnie, że planują się z kimś spotkać, ale do dziś nie wiadomo, kim były te osoby. Dziewczyny na pewno nie były przygotowane na wyprawę wysokogórską - nie sprzyjała temu również pogoda.
- To jest właśnie najdziwniejsze, że wszelki ślad po nich zaginął. Nie udało się ustalić żadnych znajomych, którzy by tu rzeczywiście byli i mieli z nimi kontakt, ani kierowcy busów, ani przewodnicy, którzy chodzą po górach, ani ludzie w schroniskach - opowiedział Marek Kowalik, emerytowany policjant zakopiańskiego wydziału kryminalnego, w rozmowie z Polsat News.
Toczące się od 1995 r. śledztwo w sprawie zaginięcia Ani i Ernestyny zostało umorzone w 2005 r., ale Archiwum X zamierza do niej wrócić. To wydział zajmujący się m.in. nierozwiązanymi sprawami zbrodni i zaginięć sprzed lat. - W 1993 r. nie było takich metod badawczych, jak obecnie. Mamy nowe technologie, nowe możliwości. Miejmy nadzieję, że dowody, które zostały zebrane przez tyle lat przyczynią się do rozwiązania tej dziwnej sprawy zaginięcia dziewczynek - przekazał stacji kom. Piotr Świstak z Komendy Głównej Policji.
*****
Siema! Gazeta.pl kolejny już raz gra #JedenDzieńDłużej dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Każde dodatkowe wsparcie dla tej akcji jest bezcenne. Licytujcie i kwestujcie razem z nami!