Film był zapowiadany jako relacja "politycznej historii Pawła Adamowicza i bratobójczej walki" i miał pokazywać, jak "przez lata prezydent Gdańska zwalczany był przez polityków Platformy Obywatelskiej i sprzyjające im media".
W pierwszej części filmu pojawiają się ataki na Adamowicza, m.in. sugestie dotyczące rzekomej korupcji i powiązań z mafią. Druga części ma pokazywać rzekome "zaszczuwanie" go przez polityków PO i media. Przykładami na to drugie mają być m.in. nagłówki z informacji o śledztwach, które prowadziła w sprawie polityka prokuratura już za rządów PiS.
Po śmierci Adamowicza wiele mówiono o tym, jak był atakowany przez TVP. Stawiano też tezy, że zabójca prezydenta mógł zostać pchnięty do czynu przez propagandę wymierzoną w Adamowicza. Np. posłanka Joanna Scheuring-Wielgus mówiła, że prezydent Gdańska Paweł Adamowicz "został zamordowany właśnie przez szczucie", które odbywało się "między innymi w telewizji publicznej".
"Newsweek" informował o danych z monitoringu programów telewizji prowadzonych przez Krzysztofa Leskiego, z których wynika, że Adamowicz w 2018 roku był ponad 100 razy atakowany w programach TVP. Prezydentowi Gdańska zarzucano "złodziejstwo, zdradę polskich interesów na rzecz Niemiec czy zakłamywanie polskiej historii". W dokumencie TVP niektórzy komentujący widzą próbę zrzucenia z siebie odpowiedzialności.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
"Prezydent Paweł Adamowicz nie żyje od trzech lat, postępowanie sądowe będzie wadliwe, bo w składzie jest sędzia z neoKRS. Tymczasem machina propagandowa TVP nie ustaje, co więcej próbują zmyć z siebie odpowiedzialność i to nie tylko polityczną…" - napisała prezydentka Gdańska i dawna współpracowniczka Adamowicza Aleksandra Dulkiewicz.
Dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz pisze, że w filmie mowa o atakowaniu Adamowicza przez polityków PO, zaś w rzeczywistości "na Adamowicza szczuło głównie TVP, bo Kurski chciał doprowadzić do odbicia swego rodzinnego Gdańska z rąk Platformy. Dziś Kurski broni sam siebie, bo po zabójstwie prezydenta wewnątrz PiS podniosły się głosy, że powinien zostać wyrzucony za to szczucie".
W filmie wypowiadają się głównie osoby związane z prawicowymi mediami, podobnie zresztą jak w "debacie", którą po emisji pokazano na antenie TVP Info.
"Nigdy nikt nie powinien nazywać funkcjonariuszy tam pracujących dziennikarzami. Kierują się najniższymi pobudkami, pozwalają sobie na największe obrzydliwości. Wstyd i skandal to mało. I to krótko po 3. rocznicy śmierci Adamowicza. Podłość" - napisała dziennikarka Żaneta Gotowalska.
Inna dziennikarka, Kalina Błażejowska, oceniła, że film "jest może najbardziej obrzydliwą, podłą, zakłamaną rzeczą, jaką zrobili ludzie Kurskiego".