W sobotę (15 stycznia) około 21:30 funkcjonariusze służb ratunkowych otrzymali zgłoszenie o nietrzeźwym mężczyźnie, który leżał na chodniku przy ulicy gen. Fieldorfa-Nila w Bolesławcu (woj. dolnośląskie). Kiedy przybyli na miejsce, okazało się, że mężczyzna nie ma żadnych urazów. Aby udzielić mu pomocy, ratowniczka wezwała więc policję w celu ustalenia jego personaliów i miejsca zamieszkania. Wówczas jeden ze świadków - Ukrainiec - stał się agresywny i uderzył kobietę w twarz.
- Zaczął prowokować zespół ratownictwa medycznego, skracał dystans, zaczepiał słownie, szturchał łokciem. Oddalał się i wracał kilkukrotnie. W pewnym momencie, gdy przechodził koło ratowniczki, uderzył ją z otwartej dłoni w policzek - relacjonuje świadek, czytelnik portalu istotne.pl.
- Sprawca najpierw utrudniał działania służb medycznych, które udzielały pomocy jego koledze, a następnie uderzył w twarz ratowniczkę medyczną. 37-letni obywatel Ukrainy w chwili zatrzymania miał 4,8 promila alkoholu w organizmie - informuje asp. szt. Anna Kublik-Rościszewska z Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
"Agresor został obezwładniony przez drugiego ratownika medycznego, a następnie przekazany policjantom wezwanym na miejsce" - czytamy w raporcie policji. Dzielnicowi z KPP w Bolesławcu zatrzymali go pod zarzutem naruszania nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Badania wykazały, że 37-latek miał 4,8 promila alkoholu w organizmie. Dlaczego tak agresywnie zareagował? Nie potrafił tego racjonalnie wytłumaczyć.
W poniedziałek 17 stycznia Ukrainiec stanął przed sądem i został ukarany grzywną w wysokości 1500 złotych. Ponadto będzie musiał zapłacić 300 zł na rzecz pokrzywdzonej.