"Lubuski "młody przedsiębiorca" Łukasz Mejza trzy dni temu gościł w Szkoła Podstawowa nr 2 w Zielonej Górze. Brylował bez maseczki wśród pierwszoklasistów, rozdając im gadżety z Ministerstwo Sportu i Turystyki" - napisała na Facebooku posłanka Anita Kucharska-Dziedzic.
Polityk miał odwiedzić szkołę jako gość w ramach cyklu "Poznajemy zawody". "Zawód: hochsztapler?" - komentuje polityczka.
Więcej najnowszych informacji ze świata polityki przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Wizytę polityka w szkole opisała "Gazeta Wyborcza", z którą skontaktowała się babcia jednego z uczniów. Zielonogórzanka przekazała, że o spotkaniu dowiedziała się ze zdjęć, które wychowawczyni zamieściła na zamkniętej grupie klasowej na Facebooku. Według jej doniesień nikt z rodziców nie został poinformowany o zaplanowanym spotkaniu.
Na fotografiach widać lubuskiego posła Łukasza Mejzę (bez maseczki) wśród dzieci. Na innych pozuje z uśmiechniętymi pierwszoklasistami, rozdaje im upominki. Jedno ze zdjęć nauczycielka podpisała: "Poznajemy zawody - poseł Łukasz Mejza oczarował dzieci".
Minister przyniósł ze sobą gadżety z Ministerstwa Sportu. Gdy odwiedzał szkołę, od kilkunastu dni nie był już wiceministrem.
W południe do sprawy odniósł się sam zainteresowany. "Widzę, że opozycyjne pieski medialne szczekają i kręcą kolejną aferkę! Kilka faktów: 1. Jestem Posłem. 2. Posłowie spotykają się z uczniami. 3. Medialne doniesienia na mój temat zostały wymyślone i są #fakenewsami! Co udowodnię w sądzie i w prokuraturze! Miłego dnia!" - napisał.
24 listopada Wirtualna Polska opublikowała tekst dotyczący rzekomej działalności Łukasza Mejzy, wiceministra sportu. Jak podał portal, polityk w założonej przez siebie w lipcu 2020 roku spółce Vinci NeoClinic miał oferować chorym i ich bliskim pomoc w organizacji terapii "pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi".
Hasło firmy brzmiało: "Leczymy nieuleczalne". Spółka kierowała swoją ofertę m.in. do pacjentów nowotworowych i tych cierpiących na choroby neurologiczne. Cena usługi miała wynosić co najmniej 80 tys. dolarów. Eksperci wskazują jednak, że nie ma dowodów na skuteczność takiego leczenia.
W przesłanym Gazeta.pl oświadczeniu Mejza stwierdził, że artykuł to "kolejny nierzetelny ataki na jego wizerunek i dobre imię". "Po powzięciu informacji o wątpliwościach natury medycznej i moralnej dotyczących tej terapii, natychmiast wycofałem się z działalności firmy. W związku z tym nie tylko nie odniosłem najmniejszych korzyści majątkowych, ale poniosłem koszty finansowe. Zainwestowane środki potraktowałem jako własne straty" - stwierdził.
We wtorek (21 grudnia) Wirtualna Polska informowała, że do rodzin, które miały być nakłaniane przez przedstawicieli firmy Łukasza Mejzy do terapii komórkami macierzystymi, trafiły pisma przedprocesowe. Posłanka Nowej Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic zapowiedziała, że zostanie im zapewniona bezpłatna pomoc prawna. W środę podczas konferencji prasowej posłanka opowiedziała o szczegółach maili.
Posłanka przekazała też, czego miała dowiedzieć się z maila prawnika matka dziecka. - Otóż dowiedziała się, że materiał prasowy autorstwa Szymona Jadczaka i Mateusza Ratajczaka zawiera nieprawdę i szkodzi imieniu Łukasza Mejzy, w związku z tym dziennikarze zostaną pozwani. Matka dowiedziała się też, że udostępniając te materiały, komentując i pisząc posty o swojej sytuacji, również robi dokładnie to, co dziennikarze, czyli kłamie na temat pana Mejzy i jego działalności - kontynuowała.
22 grudnia WP opublikowała kolejne informacje dotyczące domniemanej działalności Mejzy. Jak podała, kilka dni temu w amerykańskim stanie Wyoming zlikwidowano firmę Vinci NeoClinic LLC. Miała to być amerykańska odnoga firmy Mejzy. Dziennikarze portalu przekazali, że "sprawą zainteresowali FBI", zadając amerykańskim śledczym pytania o działalność tej firmy.
W czwartek 23 grudnia Łukasz Mejza ogłosił, że podaje się do dymisji. "Wszystkie oskarżenia formułowane w moją stronę przez medialnych płatnych zabójców, są wyssane z wyjątkowo brudnego palca politycznego zleceniodawcy" - pisał na Facebooku. Teraz - jak wynika z ustaleń Wirtualnej Polski - firma Łukasza Mejzy ma kolejne kłopoty. W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami ma zwrócić 100 tys. zł.