Pożar wybuchł w sobotę ok. godz. 18. w mieszkaniu na dziewiątym piętrze jednego z bloków przy ul. Gagarina w Toruniu. Z ogniem do późnych godzin nocnych walczyło dziewięć zastępów straży pożarnej. Akcja gaśnicza trwała ok. pięciu godzin.
W sobotę wieczorem 71-letnia mieszkanka wieżowca poczuła charakterystyczny zapach dymu i postanowiła ostrzec sąsiada. Ten wezwał słuzby - poinformowało toruńskie Radio Gra. Kapitan Przemysław Baniecki z Komendy Miejskiej PSP w Toruniu powiedział TVN24, że mieszkanie, w którym, wybuchł pożar "uległo całkowitemu zniszczeniu, a łącznie zniszczenia są w dwunastu lokalach". Ewakuowano w sumie 20 lokatorów bloku. Podstawiono dla nich autobus komunikacji miejskiej.
W pożarze poszkodowane zostały trzy osoby - dwie mieszkanki bloku i strażak. Kobiety nawdychały się dymu, jedna z nich ma poparzoną rękę. Ratownik PSP został z kolei ranny w rękę w wyniku pęknięcia szyby - powiadomił kpt. Baniecki.
Więcej informacji z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Siedmioro ewakuowanych - głównie mieszkańców z dziewiątego i dziesiątego piętra - w niedzielę wciąż nie może wrócić do swoich mieszkań. Miasto zaoferowało tym osobom lokale zastępcze, ale nie skorzystały z tej możliwości i zorganizowały nocleg we własnym zakresie.
Prezydent Torunia Michał Zaleski w nocy podziękował na Facebooku służbom za sprawne przeprowadzenie akcji i dodał, że "w klatce, gdzie doszło do pożaru, nie ma prądu od szóstego piętra, a gaz został wyłączony w całym budynku. Mieszkańcy dziewiątego i dziesiątego piętra nie mogą jeszcze wrócić do mieszkań, po godz. 21 umożliwiono im zabranie rzeczy osobistych w asyście strażaków".
Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Jej ustaleniem zajmie się policja.