Stowarzyszenie "Wiosna", w której przez 18 lat szefem był ksiądz Jacek Stryczek, jest organizatorem m.in. głośnej corocznej akcji "Szlachetna paczka", podczas której do najbardziej potrzebujących trafiają paczki z m.in. żywnością i niezbędnymi do życia sprzętami czy produktami.
Śledztwo w sprawie księdza Jacka Stryczka wciąż trwa, a prokuratura ma do przesłuchania jeszcze ponad 200 świadków, choć na przesłuchanie stawiło się już kilkaset osób.
Afera wybuchła w 2018 roku, gdy Onet opublikował artykuł na temat księdza Jacka Stryczka, który miał stosować wobec swoich podwładnych mobbing. W kwietniu 2019 r. policja przeszukała mieszkanie ks. Stryczka. Zabezpieczono dokumenty i komputer. U biegłych zamówiono opinię dotyczącą zarządzania pieniędzmi otrzymanymi przez stowarzyszenie. Jednak, jak wynika z informacji Wirtualnej Polski (WP), prokuratura wciąż czeka na efekty pracy biegłych z zakresu księgowości i finansów.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak podaje WP, "śledczy z Krakowa nie potwierdzają, żeby zarzuty wobec ks. Stryczka miały się nie potwierdzać". - W toku postępowania dotyczącego nieprawidłowości w stowarzyszeniu Wiosna w dalszym ciągu trwa gromadzenie materiału dowodowego, w tym przesłuchiwane są osoby związane ze stowarzyszeniem Wiosna (do chwili obecnej przesłuchano kilkaset osób). Tym samym w najbliższym czasie nie jest planowane jego zakończenie - mówił Wirtualnej Polsce rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko.
- Widziałam, jak krzyczał w pracy. To była jakaś błahostka. Wezwał jedną z pracownic i w obecności kilku osób krzyczał na nią przez dobre kilkanaście minut. Trząsł się i był czerwony na twarzy. Wrzeszczał: "Jesteś beznadziejna, nie potrzebujemy takich osób!". Byłam w szoku, nie znałam go takiego - opisywała w rozmowie z Onetem jedną z sytuacji była współpracowniczka ks. Jacka Stryczka.
- Ludzie płakali często. Są takie pokoje, gdzie ludzie się zamykają, żeby się wypłakać. Albo siada się przy laptopie, płacze po cichu i nikt cię o nic nie pyta. To są teksty w stylu: "Myślisz, że jesteś taka fantastyczna? Otóż nie, nie jesteś". Albo: "Nie lubię cię i nic na to nie poradzę, to twój problem". Przeżywasz szok, jak słyszysz takie słowa od księdza - mówiła kolejna osoba.
- Nigdy nikt nie podważył świadectw byłych pracowników Wiosny. Zresztą same władze stowarzyszenia zaraz po ujawnieniu tej sprawy przepraszały każdego, kto - pracując w stowarzyszeniu - doświadczył "sytuacji emocjonalnie trudnych, stresujących, powodujących dyskomfort". Wiem jedno: w tej sprawie nie było żadnego spisku czy formy zemsty na szefie organizacji. Była chęć i odwaga moich informatorów, by nie dopuścić do dalszego upokarzania pracowników Wiosny - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską dziennikarz Onetu Janusz Schwertner, który doświadczył ataków ze strony telewizji publicznej i innych mediów prorządowych za nagłośnienie sprawy.