W piątek 10 grudnia prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W. Mężczyźnie zarzucono dokonanie zabójstwa Pawła Adamowicza w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Grozi mu od 12 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
Adwokat Marcin Lipski, który był adwokatem Stefana W. oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza, w rozmowie z TVN 24 poinformował, że nie pełni już tej funkcji. Stefan W. sam zrezygnował z jego pomocy. - Otrzymałem od oskarżonego list, z którego wynika, iż wprawdzie jest on zadowolony z dotychczasowej obrony jego osoby, jednakże uznaje, że jego sprawa jest sprawą prostą i nie widzi potrzeby, aby musiał być na etapie postępowania sądowego reprezentowany przez obrońcę z wyboru - powiedział adwokat Marcin Lipski.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Wyjaśnił również, że Stefan W. ma już wyznaczonego obrońcę z urzędu, gdyż w jego sprawie zachodzi tzw. obrona obligatoryjna.
- Widziałem się z oskarżonym pod koniec roku, nic na to nie wskazywało - powieział TVN24 Marcin Lipski. Jak dodał, oskarżony ma poważne problemy ze zdrowiem psychicznym, a także logicznym myśleniem, czy podejmowaniem racjonalnych decyzji. - Nie do końca zna wagę swoich czynów i tego, co robi - dodał.
Prokuratura ujawniła, że Stefan W. napisał list do bliskich Pawła Adamowicza. Potwierdziła to również żona zmarłego Adamowicza. - Taki list za pośrednictwem pełnomocnika doszedł do mnie jakiś czas temu. Ja od początku mówiłam, że jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, że nie mam w sobie nienawiści. Że mogę normalnie żyć i nie nakręcać się chęcią zbrodni [prawdopodobnie chodziło o słowo "zemsty" - red.] - mówiła. - Czym innym jest brak nienawiści, a czym innym wybaczenie - zastrzegła jednak.
Paweł Adamowicz zginął w styczniu w 2019 roku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Został zaatakowany nożem przez 27-letniego wówczas Stefana W., który wbiegł na scenę i zadał kilka ciosów prezydentowi Gdańska. Wszystko zostało nagrane przez kamery.
- Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny Stefan W. Pawła Adamowicza, mimo udzielenia mu najlepszej pomocy medycznej, nie udało się uratować. Zmarł 14 stycznia 2019 roku w szpitalu, nie odzyskawszy przytomności po operacji.