Jak podaje "Tygodnik Podhalański" obecnie warunki w Tatrach są bardzo trudne. Szlaki są oblodzone, co grozi niebezpiecznym upadkiem. Tatrzański Park Narodowy przestrzega, że "zalegający na szlakach śnieg jest twardy i zmrożony, a powyżej 2000 m n.p.m. pokrywa go dodatkowo gruba warstwa lodu". Zwraca również uwagę na silny wiatr, który jest dużym utrudnieniem podczas pieszych wędrówek.
Tatrzański Park Narodowy apeluje również, by pod żadnym pozorem nie wchodzić na taflę Morskiego Oka ze względu na cienki lód, który może się załamać pod ludzkim ciężarem.
O wtorkowej akcji ratowników TOPR poinformował "Tygodnik Podhalański". Turyści - kobieta i mężczyzna, spadli z 250 metrów z Przełęczy Krzyżne do Doliny Pańszczycy. Ratownicy TOPR przetransportowali ich śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala.
Z informacji ratownika dyżurnego wynika, że turyści ześlizgnęli się po oblodzonym stoku. - Po drodze uderzali w wystające kamienie. Doznali dość poważnych obrażeń, ale nie stracili przytomności - przekazał ratownik cytowany przez rmf24.pl. Turyści mieli na sobie raki, ale nie mieli czekana, który mógłby uchronić ich przed obrażeniami.
Tatrzański Park Narodowy, zwracając uwagę na liczne wypadki w górach, przypomina, że poruszanie się zimą w wyższych partiach Tatr, wymaga dużego doświadczenia w zimowej turystyce górskiej oraz znajomości oceny lokalnego zagrożenia lawinowego i posiadania odpowiedniego sprzętu. Obowiązkowym sprzętem turysty górskiego o tej porze roku są: "raki (nie raczki!), czekan, kask, lawinowe ABC, wraz z umiejętnością posługiwania się nim".
Sprawą śmierci trzech Polaków po słowackiej stronie Tatr ma zająć się Prokuratura Okręgowa w Krakowie. - Postępowanie będzie prowadzone pod kątem zaistnienia przestępstwa z artykułu 155 kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci - przekazał we wtorek rzecznik prokuratury Janusz Hnatko.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Jednak jak podaje "Gazeta Wyborcza", są już ustalenia słowackich ratowników ws. tego wypadku. Okazuje się, że mężczyźni wkroczyli na zamkniętą zimą trasę wspinaczkową, a na dodatek żaden z nich nie posiadał odpowiedniej licencji przewodnika, co jest wymogiem wejścia na Gerlach. Według ustaleń mężczyźni mieli również zły sprzęt zimowy i używali złej techniki linowej.
Z kolei we wtorek rano poinformowano o odnalezieniu ciała 46-latka, który miał udać się w rejon Tatr Zachodnich w sobotę 8 stycznia. Jego ciało zostało odnalezione po północy w Dolinie Jarząbczej.