Do zaginięcia trójki Polaków doszło w piątek 7 stycznia. Po dwóch dniach poszukiwań ratownicy namierzyli ciała taterników, którzy próbowali dostać się na Gerlach - najwyższy szczyt Tatr, który znajduje się po słowackiej części. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez znajomego zmarłych, który odłączył się od ich grupy, mężczyźni mieli iść od strony Batyżowieckiej Doliny.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, sprawą śmierci trzech Polaków pod Gerlachem zajmie się Prokuratura Okręgowa w Krakowie. - Postępowanie będzie prowadzone pod kątem zaistnienia przestępstwa z artykułu 155 kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci - przekazał agencji rzecznik prokuratury Janusz Hnatko.
- Będziemy badali kwestie związane z organizacją tej wyprawy, czy ewentualnie jest ktoś odpowiedzialny za jej zorganizowanie, czy ktoś ewentualnie nie doprowadził do śmierci tych trzech osób poprzez zaniechanie czy inne działanie. Będziemy sprawdzali wszystkie okoliczności zdarzenia. Będziemy szukali dokumentacji, słuchali świadków i, w zależności od ustaleń, podejmiemy dalsze działania - dodał rzecznik Hnatko. Jak dodał, aby rozpocząć śledztwo, konieczne jest zebranie odpowiednich materiałów, które muszą dotrzeć do prokuratury.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Informacja o wypadku wpłynęła do centrali Horskiej Zachrannej Służby w piątek przed północą. Słowaccy ratownicy zaczęli poszukiwania już w nocy, jednak musiały być one przerywane ze względu na niską widoczność. Ciała Polaków odnaleziono w niedzielę 9 stycznia pod Małym Gerlachem w Gerlachowskim Kotle.
Z ustaleń "Wyborczej" wynika, że Polacy, którzy zginęli po słowackiej stronie Tatr pochodzili z zachodniej części województwa małopolskiego - dokładnie z Andrychowa, Sułkowic i Roczyn. Jednym z nich jest przewodnik górski z uprawnieniami UIMLA (Union of International Mountain Leader Associations), a także członek Studenckiego Koła Przewodników Górskich w Krakowie.
Według ratowników słowackiej Horskiej Zachrannej Slużby Polacy wybrali niewłaściwą, bo letnią drogę wspinaczkową na Gerlach przez tzw. Wielicką Próbę. Ponadto byli związani jedną liną, a przewodni, który nie miał stosownych kwalifikacji, miał nieodpowiednie raki.