Według informacji Straży Granicznej w poniedziałek około 70 osób próbowało dostać się do Polski z Białorusi przez zieloną granicę. Od początku miesiąca SG niemal każdego dnia informuje o kilkudziesięciu migrantach, którym udaremnia próbę przedostania się do Polski. Te liczby są dużo mniejsze niż jesienią i o kryzysie na wschodniej granicy mówi się już dużo mniej.
Jednak nie znaczy to, że na Podlasiu nie ma ludzi w potrzebie. Poza osobami, którym SG udaremnia przedostanie się przez granicę, są też takie, którym się to udaje. Po zatrzymaniu już w Polsce wciąż grożą im wywózki - pomimo tego, że na Podlasiu jest od kilku do nawet kilkunastu stopni mrozu. Aktywiści starają się zapobiegać push-backom i ratować migrantów.
W poniedziałek Grupa Granica informowała o tym, jak udało się ponownie połączyć rozdzieloną rodzinę i zapobiec wywózce na granicę. Interwencja działa się w nocy z soboty na niedzielę. Brali w niej udział aktywiści, mieszkańcy oraz przewodnicząca Rady Gminy Michałowo Maria Ancipiuk:
"Udało się skutecznie zapobiec wywózce i połączyć rodzinę z czwórką dzieci. Trwało to prawie 20 godzin, przy skrajnie złych warunkach pogodowych i mroźnej temperaturze. Osoby te - pochodzące z Syrii - doświadczyły przemocy ze strony służb białoruskich, a ich życie i zdrowie były zagrożone. Gdyby nie pomoc mieszkanek Podlasia, aktywistek, przedstawicieli rady Michałowa, doszłoby do rozdzielania rodziny z dziećmi".
Ancipiuk apeluje o pomoc migrantom i podkreśla, że w lasach wciąż są dzieci. Sama w czasie tej interwencji spotkała 8-letnią dziewczynkę, która miała problemy z chodzeniem i 3-letniego chłopca.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Tzw. push-backi migrantów są obecnie usankcjonowane przez ustawę przyjętą przez Sejm i podpisaną przez prezydenta. Jednak zdaniem m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich pozostają nielegalne w świetle konstytucji i prawa międzynarodowego.
W opinii do projektu ustawy Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek napisał, że ma wątpliwości co do zgodności jej przepisów z prawem Unii Europejskiej oraz Konwencją dotyczącą statusu uchodźców (Konwencją genewską). Podkreślił, że od lat istnieją trudności w realizacji prawa cudzoziemców do ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową, choć prawo to gwarantuje cudzoziemcom art. 56 ust. 2 Konstytucji RP. Nowe regulacje względem stosowania push-backów "uznać należy za sprzeczne z zakazem wydalania lub zawracania cudzoziemców, wynikającym wprost z art. 33 ust. 1 Konwencji genewskiej" - napisał RPO.
Inna z organizacji działających na pograniczu, Fundacja Ocalenie, opisała, jak w nocy z poniedziałku na wtorek zostali otoczeni przez uzbrojonych żołnierzy.
Aktywiści byli w trakcie poszukiwań migranta po zgłoszeniu od członka rodziny. Jak się później okazało, był w tak złym stanie, że nie mógł chodzić i musiała go zabrać karetka.
"Nagle otaczają nas mundurowi. Nie chcą się legitymować, odbezpieczają broń, zabierają telefony" - relacjonowali członkowie fundacji w mediach społecznościowych. Uzbrojeni wojskowi, których było znacznie więcej niż aktywistów, zabrali im oraz obecnym na miejscu dziennikarzom telefony. Odzyskali je dopiero po przyjeździe na miejsce policji.
"Ale zarekwirowali nasze rzeczy, w tym przenośny defibrylator" - czytamy w relacji. Wojskowi odjechali z rzeczami, w tym plecakiem medycznym i defibrylatorem. Udało się je odzyskać dopiero później - okazało się, że były one w placówce Straży Granicznej.