W czerwcu ubiegłego roku skrzywdzony przez księdza Jana W. Janusz Szymik pozwał diecezję bielsko-żywiecką do sądu cywilnego. Domagał się wówczas zadośćuczynienia w kwocie trzech milionów złotych. Jednak, jak podaje Onet, jego zdaniem diecezja "totalnie zignorowała wniosek o zawarcie ugody".
Portal dotarł do odpowiedzi na pozew Szymika, który w imieniu bielskiej kurii przygotowała mec. Anna Englert. Zdaniem prawniczki pokrzywdzony "relacjonując wydarzenia z przeszłości, nie okazywał żadnej traumy i nie chciał żadnej pomocy".
Kuria domaga się w piśmie, jak cytuje Onet, "dowodu z opinii biegłego seksuologa na okoliczność ustalenia preferencji seksualnych powoda, w tym w szczególności ustalenia orientacji seksualnej powoda". Uważa także, że Janusz Szymik powinien zostać przesłuchany "na fakty związane z relacją powoda z księdzem, charakteru tej relacji, okazywania przez powoda zadowolenia z utrzymywania relacji intymnej z ks. Janem W. [...] czerpania przez powoda korzyści, w tym materialnych, z utrzymywania relacji z ks. W.", a także "braku stosowania przez ks. W. względem powoda przemocy, groźby czy podstępu" w utrzymywaniu kontaktów seksualnych. Warto przypomnieć, że w momencie, kiedy miało dość do wykorzystywania seksualnego, Szymik miał 12 lat.
Diecezja w piśmie zaprzecza również, że "relacja, jaka łączyła powoda z ks. W., oparta była na zniewoleniu czy ubezwłasnowolnieniu, wręcz przeciwnie: relacja ta była oparta na dobrowolności i wzajemnych korzyściach". "Spotkania odbywały się nie tylko na plebanii, ale także poza nią [...] takie spotkania były zatem prywatnymi spotkaniami [...], w których powód uczestniczył dobrowolnie i nie miały one związku z wykonywaniem przez Jana W. posługi [...] Do kontaktów seksualnych dochodziło nie podczas wykonywania powierzonych obowiązków, ale przy okazji ich wykonywania" - napisała w imieniu kurii mec. Anna Englert. Pełnomocniczka podkreśliła także, że sprawa Szymika z punktu widzenia roszczeń cywilnych już się przedawniła.
W rozmowie z Onetem prawnik z wieloletnim doświadczeniem skomentował pismo diecezji. Jak zaznaczył, wniosek o przeprowadzenie badania czy pokrzywdzony jest osobą homoseksualną i czy relacja z duchownym nie była w związku z tym dla niego źródłem satysfakcji, powinien podlegać zainteresowaniu Rzecznika Dyscyplinarnego Rady Adwokackiej. - W realiach tejże sprawy, pan Szymik został wykorzystany seksualnie jako dziecko i podlegał wtedy ochronie prawnej - dodał.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Ksiądz Jan W., który przez 35 lat pełnił funkcję proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim (woj. śląskie), w latach 1984-1989 wykorzystywał seksualnie nieletniego ministranta Janusza Szymika. Z ustaleń dziennikarzy Onetu wynikało, że ofiar mogło być znacznie więcej. Szymik informował o swojej historii ówczesnego biskupa Tadeusza Rakoczego, jednak, jak podał portal, duchowny nie podjął żadnych działań w tej sprawie.
Dopiero w 2014 roku ks. Jan W. został usunięty z parafii przez bp. Romana Pindla. Później został skazany prawomocnym wyrokiem Kongregacji Nauki Wiary i odbywa karę w miejscu odosobnienia. O tym, że ks. W. dopuścił się przestępstwa, którego ofiarą padło dziecko, był poinformowany w 2012 roku także metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz.