W grudniu 2021 roku kanadyjska pracownia Citizen Lab poinformowała, że w Polsce za pomocą systemu szpiegującego Pegasus inwigilowano mecenasa Romana Giertycha, prokurator Ewę Wrzosek i senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzę w czasie, gdy był szefem sztabu wyborczego KO na wybory w 2019 roku. W czwartek 6 stycznia wieczorem na stronie wPolityce.pl ukazał się wywiad z Jarosławem Kaczyńskim, który przyznał, że Pegasus został kupiony z Funduszu Sprawiedliwości, który zgodnie z zapisami, ma być przeznaczany na "pomoc pokrzywdzonym i świadkom, przeciwdziałanie przestępczości oraz pomoc postpenitencjarną". Prezes PiS zaprzeczył jednak, żeby program był wykorzystywany przeciwko politycznym przeciwnikom.
Gośćmi programu w TVP Info na temat afery Pegasusa byli publicyści z "Gazety Polskiej Codziennie" - Adrian Stankowski i z tygodnika "Sieci" oraz portalu wPolityce.pl - Michał Karnowski. W piątek po konferencji Zbigniewa Ziobry, który przyznał, że jest przeciwny komisji śledczej w sprawie zakupu i wykorzystania systemu szpiegowskiego, na antenie pojawili się komentujący, którzy odnieśli się do afery. Karnowski stwierdził, że organizacja Citizen Lab "zainteresowała się nagle sprawami polskimi" i zasugerował, że wspiera ona Romana Giertycha i Krzysztofa Brejzę.
- Dla mnie to dość dziwne i niespecjalnie wiarygodne (...). Jeżeli chodzi o istotę politycznego zarzutu, czyli czy w kampanii wyborczej używano nielegalnych metod, to na tym tle opozycja jest rozgrzana i chwilami w histerii. Nie ma na to oficjalnych dowodów - mówił Karnowski cytowany przez WP.pl.
Więcej o sytuacji w Polsce i aferze Pegasusa na stronie głównej Gazeta.pl.
Adrian Stankowski z kolei opisał ją jako "pseudoaferę" i chwalił prezesa PiS, że "postawił ją na nogach, a nie na głowie". - Jarosław Kaczyński sprowadził tę całą pseudoaferę na ziemię. To kwestia faktów i przesłanek, których w tej histerii po lewej stronie sceny politycznej po prostu brakuje - stwierdził. Dalej odniósł się do afery Watergate - w mediach zagranicznych polska afera z Pegasusem jest porównywana do sprawy z podsłuchiwaniem opozycji w USA, która doprowadziła do rezygnacji prezydenta Nixona.
- Tam podsłuchiwano sztab konkurencji politycznej, ale używano tego w celach politycznych. Nie toczyło się tam postępowanie dotyczące przestępstw kryminalnych. Podsłuchiwanie ładne nie jest, ale konieczne we współczesnym świecie. Nie ma żadnych powodów, żeby uważać, że jak ktoś jest politykiem, to nie mogą być prowadzone wobec niego działania. Musi być zgoda sądu. Nie ma żadnych przesłanek do twierdzenia, że takie techniki zostały użyte i wbrew procedurom i prawu - twierdził dalej Stanowski.
Publicyści nie wspomnieli jednak w TVP Info, że po pierwszych doniesieniach o użyciu systemu Pegasus, politycy z obozu rządowego zaprzeczali, by program do inwigilacji był stosowany w Polsce - zaprzeczał nawet wiceminister Michał Woś, chociaż w 2017 roku podpisał w tej sprawie porozumienie z ówczesnym szefem CBA. Jarosław Kaczyński przyznał jednak, wbrew wcześniejszym zaprzeczeniom polityków PiS, że Pegasus został kupiony dla polskich służb.
Poza tym rządzący nie chcą wyjaśnić, na jakiej zasadzie mogli być podsłuchiwani Roman Giertych, Krzysztof Brejza czy Ewa Wrzosek. Zgodnie z kodeksem postępowania karnego podsłuch może być założony jedynie pod ścisłą kontrolą i za zgodą sądu, po wniosku prokuratora zwłaszcza w sytuacjach niecierpiących zwłoki. Zgodnie z przepisami, taka kontrola może być stosowana, gdy już toczy się postępowanie lub jest uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstw, takich jak:
Masowa inwigilacja może być natomiast prowadzona jedynie przy podejrzeniu przestępczości o charakterze terrorystycznym.