Początek Nowego Roku dla ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) z pewnością nie należał do najłatwiejszych. Jak poinformowali w swojej kronice, o godzinie 2:30 otrzymali wiadomość od policji, by sprawdzić lokalizację udostępnioną przez GPS, na obszarze której której miał znajdować się mężczyzna z silnymi dusznościami. Na akcję wyruszyło kilka zespołów ratowników, w tym m.in. osoby obsługujące urządzenia do poszukiwań telefonów.
Jak informuje TOPR, pozycja GPS wskazywała, że mężczyzna, który wymagał pomocy, miał znajdować się w okolicy Kalatówki-Regle. Rejon ten sprawdził patrol policji, który ustalił jednak, że mężczyzna tam nie nocował. Z poszkodowanym nie było również telefonicznego kontaktu. W celu ustalenia miejsca pobytu dzwoniącego, użyto także m.in. dronów.
Więcej wiadomości z Polski znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
"Sprawdzono też schronisko na Kondratowej. Na Centralę ściągnięto ratowników: operatora drona i urządzenia do poszukiwań telefonów. Na poszukiwania wyruszyli też ratownicy sprawdzając rejon Kuźnic, Kalatówek, Dol. ku Dziurze, Strążyskiej i Sarniej Skały. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu" - możemy przeczytać w kronice TOPR-u. Po ok. sześciu godzinach od zgłoszenia pomocy - nad ranem 2 stycznia z telefonu mężczyzny przyszła wiadomość: "Śpię nie dzwonić". Jak podsumował na swojej stronie TOPR, wówczas "powiadomiono policję i odwołano ratowników z poszukiwań".