Jak przekazał TVN24, Pani Lidia i Pani Elżbieta przez 49 lat były przekonane, że są jedynaczkami. Prawda o tym, że kobiety łączy wyjątkowa wieź, wyszła na jaw tuż po śmierci adopcyjnej matki jednej z nich.
O posiadaniu siostry bliźniaczki Pani Lidia dowiedziała się od swojego kuzyna. - Dowiedziałam się przez kuzyna, że zna tajemnicę, która go męczyła już przez kilka lat - wyznaje w rozmowie z TVN 24. Wiadomość, choć szokująca, spowodowała, że kobieta rozpoczęła natychmiastowe poszukiwania zaginionej siostry. Początkowo zamieściła ogłoszenia w Internecie, m.in. w mediach społecznościowych.
Więcej wiadomości z Polski znajdziesz na stronie Gazeta.pl.
"W lipcu tego roku [2020 - red.] dowiedziałam się, że byłam adoptowana w wieku około dwóch miesięcy. Całe życie wychowywana w przekonaniu, że jestem jedynaczką. Po śmierci mamy adopcyjnej, okazało się, że mam siostrę bliźniaczkę, a także starszego brata. Od tego momentu rozpoczęłam poszukiwania rodzeństwa" - napisała Pani Lidia w jednym ze swoich ogłoszeń. Jak informuje stacja, kobiecie w poszukiwaniach pomagała również grupa, która zajmuje się odbudową utraconych, rodzinnych więzi.
Jak się okazało, poszukiwana siostra bliźniaczka mieszkała bliżej, niż ktokolwiek przypuszczał. Kobiety, nie dość, że mieszkały na tym samym osiedlu, to w dodatku były oddzielone od siebie wyłącznie jednym blokiem.
- Widzę ogłoszenie, jest Lidka na tym ogłoszeniu. Po kilku minutach poszłam do lustra, patrzę... No nie. Przecież to nie ja i ona do mnie też nie jest podobna - przypomina swoją pierwszą reakcję na ogłoszenie Pani Elżbieta. Poza mieszkaniem na tym samym osiedlu, kobiety uczęszczały również do jednej szkoły, a nawet miały wspólną koleżankę. Pani Elżbieta przyznała TVN24, że zdarzały jej się sytuacje z dzieciństwa, w których myślała, że ma sobowtóra.
Mimo, że Pani Lidia i Pani Elżbieta nie wiedziały o swoim istnieniu przez 49 lat, to swoje 50-te urodziny, spędziły już razem - jako siostry.