Na co dzień twórca "StopCham", czyli kanałów w mediach społecznościowych (m.in. na You Tube i na Facebooku) piętnuje nieodpowiedzialne i bezmyślne zachowanie kierowców na drodze. Teraz opublikował nagranie pokazujące, jak sam niemal doprowadził do wypadku drogowego.
Filmik, który mężczyzna opublikował w swoich mediach społecznościowych, nosi tytuł "moje samobójstwo". Nagranie ostało opatrzone opisem, w którym internetowy twórca wyjaśnia, co wpłynęło na to, że naraził siebie i pozostałych uczestników ruchu drogowego na niebezpieczeństwo.
Przeczytaj więcej podobnych informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl.
"Wczoraj rano [31 grudnia - red.] jechałem do pracy. Zamyślony dzwoniłem (przez zestaw) do przychodni, bo syn chory, głowa była gdzieś indziej. I zrobiłem to… Gdyby nie refleks kierowcy tira, zostawiłbym ciężarną żonę i synka" - napisał. "Zawsze jak oglądałem filmy z wypadków na YT, to komentowałem: Jezu co za debil, jak można wjechać na czerwonym na przejście dla pieszych, pod pociąg, na czołówkę…" - wyznał.
Mężczyzna wyjaśnił, że na co dzień nie przekracza prędkości oraz nie zdarza mu się łamać przepisów ruchu drogowego, mimo to chwila nieuwagi i braku koncentracji mogła doprowadzić do tragedii. "Zginąłbym pod samym domem, na skrzyżowaniu, które przejeżdżam codziennie od kilku lat" - dodał. "Opublikuj, proszę, to nagranie razem z komentarzem jako przestrogę. Życie może się skończyć albo odwrócić w ułamku sekundy, mimo tego, że uważamy się za kierowców idealnych" - zakończył post twórca "StopCham".
Przeczytaj więcej podobnych informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl.