Pod koniec sierpnia 2021 roku dwóch afgańskich chłopców zatruło się grzybami w podwarszawskim ośrodku dla uchodźców. Niestety sześcioletni Ali i ośmioletni Mustafa zmarli, a sprawą zajęła się prokuratura. Jak informuje "Rzeczpospolita" śledztwo właśnie zostało zakończone.
12-osobowa rodzina przyleciała do Polski w ramach ewakuacji z Kabulu. Od 23 sierpnia przebywała w ośrodku dla uchodźców w Podkowie Leśnej-Dębaku. 26 sierpnia do szpitala trafił jeden z Afgańczyków wymiotujący krwią. Okazało się, że mężczyzna dwa dni wcześniej spożywał grzyby.
Kiedy personel ośrodka rozpytywał pozostałych Afgańczyków, czy któryś z nich również jadł grzyby, zgłosili się między innymi rodzice dzieci. Ich ojciec miał jednak zapewniać, że poza zgłoszonymi osobami, nikt inny w posiłku nie uczestniczył. Ale później do warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka trafiła łącznie trójka dzieci - pięciolatek, sześciolatek i ich 17-letnia siostra. Nastolatkę udało się uratować, niestety jej bracia zmarli na początku września.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Afgańczycy zatruli się zebranymi na terenie ośrodka muchomorami sromotnikowymi, które są podobne do występujących w ich krajów jadalnych muchomorów królewskich. Po wypadku w mediach pojawiły się informacje, jakoby uchodźcy mieli się dożywiać, bo byli głodni.
Śledztwo prokuratury dotyczyło więc odpowiedzialności personelu ośrodka i narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowia. - Posiłki były urozmaicone, nie zawierały wieprzowiny i produktów pochodnych, były dostosowane do wymagań kulturowych, religijnych oraz zdrowotnych - przekazała dziennikowi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz. Jak wyjaśniła, średnia kaloryczność posiłków wynosiła około 2200 kcal, a małe dzieci otrzymywały mleko w proszku, kaszki, zupki i desery.
Ze względu na podobieństwo muchomorów sromotnikowych i królewskich zatrucie zostało uznane za nieszczęśliwy wypadek, a śledztwo umorzono. Pracownicy ośrodka mieli nie widzieć, jak Afgańczycy zbierają grzyby, a następnie je przyrządzają, czego zdaniem prokuratury nie byli także w stanie przewidzieć. Dodatkowo podkreślono, że rodzina początkowo nie przyznawała się do zjedzenia grzybów. Udzielona pomoc była natomiast adekwatna do przekazanych informacji - podkreśliła prokuratura.