W czwartek poseł Marek Rutka stał w korku na alei Grunwaldzkiej w Gdańsku Wrzeszczu, gdy w tył jego samochodu uderzyła taksówka. Jak relacjonuje polityk, on sam nie ucierpiał w czasie zdarzenia, ale taksówką jechała kilkuletnia dziewczynka, która doznała obrażeń.
Więcej najnowszych informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
- Nie będę opisywał tych obrażeń, ale mogę powiedzieć, że u dziewczynki pojawiła się krew. Jestem przeszkolonym ratownikiem i już kilka lat temu udzielałem pomocy dziecku, po wypadku, którego byłem świadkiem. Na szczęście także tym razem, miałem w aucie kołnierze ortopedyczne, w tym dziecięcy. Założyłem go dziewczynce, przyjechało pogotowie i załoga ją odebrała - mówi poseł w rozmowie z portalem zawszepomorze.pl.
Dziewczynka jechała w aucie bez fotelika, co skłoniło polityka do złożenia interpelacji do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji ws. bezpieczeństwa dzieci, jeżdżących taksówkami.
Jak zaznacza polityk, obecnie przepisy nie wymuszają ani fotelików, ani podkładek dla dzieci przewożonych taksówką. Nie dopuszczają też pasów jako alternatywy dla fotelika.
- Chcę by MSWiA przedstawiło statystyki dotyczące zdarzeń drogowych z udziałem takich przewozów, bowiem być może powinny zostać wprowadzone regulacje wymagające od kierowców obsługujących komercyjne przewozy i decydujących się wozić dzieci, dodatkowych środków bezpieczeństwa - dodaje poseł.
Marek Rutka zasiada w sejmowej komisji zdrowia. Jest także szefem parlamentarnego zespołu ds. systemu ratownictwa medycznego.