Fundacja na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo CANE poinformowała w środę w mediach społecznościowych o interwencji, którą przeprowadziła w Wielkopolsce, a dokładnie w gminie Wierzbinek. "Gminne okrucieństwo, cierpienie i śmierć pod nadzorem patologicznej władzy lokalnej" - ocenili pracownicy fundacji.
"Dziś [29 grudnia- red.] byliśmy świadkami czegoś tak okrutnego i niezrozumiałego, że nie możemy sobie z tym poradzić. Byliśmy w Radysach, Bystrym, na setkach interwencji gdzie ludzkie zwyrodnialstwo przekraczało wszelkie granice. Ale nigdy nie spotkaliśmy się z taką patologią urzędniczą, która bezpośrednio, na terenie gminy, skutkowała niewyobrażalnym cierpieniem i makabryczną śmiercią gminnych psów" - podkreśliła Fundacja na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt. Aktywiści przekazali, że gmina Wierzbinek nie miała umowy z żadnym schroniskiem przez blisko 10 lat (od 2012 roku). "Dwóch panów się dogadało - wójt z szefem gminnego PGK" - czytamy w komunikacie fundacji, która wyjaśnia, na czym polegało "porozumienie".
"Umówili się, że taniej będzie wywalać bezdomne psy z gminy na wysypisko śmieci w gminie. Po co płacić za schronisko, za opiekę weterynaryjną... Niech zdychają z głodu... I zdychały, przez lata. Za 3500 zł miesięcznie na papierze wymienionym między urzędnikami. Papier nazwany został porozumieniem" - przekazała fundacja.
Aktywiści fundacji rozpoczęli interwencję w środę." Inspektorzy zaraz po przyjeździe znaleźli w boksie umierającą, dramatycznie wychudzoną sunię. Miejscowy weterynarz próbował ratować jej życie, błyskawicznie załatwiliśmy całodobową klinikę w Poznaniu. Nie zdążyliśmy, sunia, mimo udzielenia pierwszej pomocy, umarła w drodze. Daliśmy jej imię. Tyle możemy zrobić. Lilia na zawsze będzie symbolem tego gminnego horroru i wyrzutem sumienia dla wójta i radnych" - zrelacjonowali pracownicy fundacji.
I podkreślili, że zwierzętami nikt się nie interesował poza kilkoma osobami, które przynosiły im jedzenie i zaalarmowały aktywistów. Dramat zwierząt trwał 10 lat. Fundacji udało się odebrać 15 żywych zwierząt. "Są pod opieką fundacji i nigdy już nie wrócą do tej strasznej gminy" - podkreślili aktywiści.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na temat zwierząt na stronie głównej Gazeta.pl.
"Lilia będzie dowodem w sprawie karnej, Żaden prokurator ani biegły nie będzie w stanie usprawiedliwić jej śmierci w męczarniach. Jej agonia trwała godzinami. W mrozie, odchodach. Odeszła w cieple i wśród ludzi, ale to żadne pocieszenie" - czytamy we wpisie fundacji. Fundacja na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo CANE złożyła już doniesienie o przestępstwie znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami. Fundacja po interwencji ma pod swoją opieką kolejne zwierzęta i prosi o wsparcie, którego można udzielić wchodząc na stronę: ratujemyzwierzaki.pl/wierzbinek