Rzecznik łódzkiej straży pożarnej młodszy kapitan Łukasz Górczyński powiedział, że strażacy zgłoszenie o zadymieniu w budynku mieszkalnym otrzymali po 14.00. Na miejscu z domu strażacy wydobyli cztery osoby, ale nie udało się ich jednak uratować. Ofiary to 39-letnia kobieta i troje dzieci w wieku trzech, pięciu i dziewięciu lat.
Więcej informacji z Polski znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Wiadomo, że rano z domu wyszedł ojciec rodziny. Służby badają okoliczności zdarzenia, ale niewykluczone, że dym wydostał się po porannym rozpaleniu w piecu przez nieszczelną instalację grzewczą.
Służby podały w "Faktach" TVN, że dom był zamknięty i strażacy musieli wyważać drzwi. Dlaczego był zamknięty i jaka dokładnie była przyczyna śmierci czterech osób, będą badać śledczy. Na to ostatnie pytanie będzie można odpowiedzieć dopiero po sekcjach zwłok.