Do tragedii doszło 10 października 2021 roku w Grudziądzu. Niemowlę, u którego stwierdzono brak czynności życiowych, trafiło do szpitala, jednak na ratunek było już za późno - mimo godzinnej reanimacji dziecko zmarło. Jak się później okazało, matka małej Ady była z nią u lekarza dwa dni wcześniej. Kiedy jej stan zaczął się pogarszać, nie wezwała jednak pomocy. Powód? Sylwia C. bała się, że na jaw wyjdzie fakt, iż ojciec dziewczynki znęcał się nad nią.
- W trakcie sekcji zwłok biegła wykluczyła, że do zgonu dziewczynki doszło w wyniku urazu - powiedziała dziennikarzom TVN4 prokurator Magdalena Chodyna. Z opinii biegłej z zakresu medycyny sądowej wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka było zapalenie płuc i mięśnia sercowego. Do Sądu Rejonowego w Grudziądzu wpłynął akt przeciwko 30-letniemu Adrianowi S. i jego partnerce - o rok starszej Sylwii C. Prokuratura oskarżyła rodziców dziecka o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Ada przyszła na świat 23 sierpnia 2021 roku. Jej ojciec miał się nad nią znęcać od pierwszych dni jej życia, bijąc dziecko otwartą dłonią po całym ciele. Dzień przed śmiercią dziewczynka była mocno posiniaczona. Według śledczych matka nie zareagowała na przemoc w domu i tym samym umyślnie naraziła córkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- Widząc zachowania ojca wobec córki, nie podjęła ona działań zmierzających do usunięcia tego zagrożenia i skutecznej obrony dziecka. Nadto matce zarzucamy to, że będąc z dzieckiem od 9 do 10 października w domu i sprawując nad nią samodzielną opiekę, obserwowała jej pogarszający się stan zdrowia i zaniechała uzyskania pomocy medycznej. Wskutek tego dziewczynka zmarła. 31-latka składając wyjaśnienia, przyznała, że nie wzywała w sobotę karetki pogotowia mimo 40-stopniowej gorączki u dziecka. Nie chciała bowiem dopuścić do ujawnienia zasinień na ciele dziewczynki - wskazała prokurator Chodyna.
Ustalono również, że oskarżeni znęcali się psychicznie i fizycznie nad dwójką dzieci Sylwii C. - siedmioletnim chłopcem i czteroletnią dziewczynką. "Podejrzana znęcała się psychicznie i fizycznie nad nieporadnymi ze względu na wiek i stan zdrowia: synem w ten sposób, że szarpała go za ręce, dawała klapsy w pośladki, wyzywała go słowami wulgarnymi i poniżała oraz córką wyzywając ją słowami wulgarnymi, krzycząc na nią i strasząc oddaniem do domu dziecka" - podaje gov.pl. TVN24 informuje z kolei, że Adrian S. uderzał siedmiolatka w plecy kapciem i bił go zabawkowym młotkiem po głowie.
Jak czytamy na stronie gov.pl: "Podejrzany Adrian S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Zaprzeczał stosowaniu przemocy wobec dzieci zarówno przez niego, jak i konkubinę, umniejszając swoją odpowiedzialność. Sylwia C. początkowo przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów, wyjaśniając okoliczności zgodnie z ustalonym stanem faktycznym. Potem, nie przyznała się do znęcania się nad dziećmi. Adrian S. był w przeszłości wielokrotnie karany. Zarzucanych mu czynów dopuścił się w warunkach recydywy. Sylwia C. nie była dotąd karana sądownie".
30-letniemu Adrianowi S. za popełnione przestępstwa grozi kara pozbawienia wolności od roku do 15 lat, natomiast 31-letniej Sylwii C. - kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.