Pod koniec zeszłego roku minister aktywów państwowych Jacek Sasin zarzucił części lekarzy, że nie chcą wykonywać swoich obowiązków. Sprzeciwiając się takiemu traktowaniu medyków przez polityków, w ramach akcji "Wspieramy Was", Gazeta.pl oddała swoje łamy lekarzom, pielęgniarkom, diagnostom, laborantom i innym osobom, które na co dzień pracują na froncie walki z epidemią. Podziękowania dla medyków słali również nasi Czytelnicy. Oto kilka z nich:
"Tak trudno wyrazić Wam wdzięczność, każde słowo z głębi płynące to za mało, za mało! Dziękujemy za trud włożony, wysiłek fizyczny i ten psychiczny! Za uśmiech spod maski, za uściski szczególnie za ten.... ostatni dłoni! Myślimy o Was kochani, naprawdę współczujemy i łączymy się z Wami z niepokojem o siebie i najbliższych! Nie potrafimy Wam pomóc przy chorych, szczerze Was z serca serdecznie pozdrawiamy" - napisała pani Ela.
"Nawet nie wiem, co powiedzieć, dzięki, że jesteście" - to słowa pani Beaty.
"To są prawdziwe bohaterki i dzielne kobiety, dziękujemy i kochamy Was. A antymaseczkowców i innych foliarzy należy surowo karać mandatami za to, że rujnują trud takich Pań" - napisał pan Jan, komentując jedno ze zdjęć medyczek.
Wspieramy Was! Akcja Gazeta.pl zdjęcie nadesłane przez Czytelnika
W tym roku, mimo trwającej epidemii koronawirusa, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zebrano rekordową kwotę 210 813 830,10 zł. - Tu nie chodzi o rekordy. Od samego początku mówimy, że to nie rekord jest czymś, co nas napędza. Najbardziej napędza nas to, że jesteśmy razem, że zagraliśmy znów wszyscy, jako Polacy, na całym świecie - mówił Jerzy Owsiak.
WOŚP 2021 Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl
WOŚP 2021 Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl
- Fundacja to miliony Polaków - to nie tylko zespół fundacji, ale symbol wszystkich Polaków, którzy chcą z nami grać, myślą w sposób społeczny, są otwarci na ludzi i chcą swoją pracą wzmacniać to, co tworzy Polskę uczciwą, zdrową, pełną szacunku i troszczącą się o wszystkich. Taką Polskę tworzymy i to nie tylko przez ten jeden dzień Finału - podkreślał.
W tym roku WOŚP zbierała pieniądze na sprzęt dla oddziałów dziecięcej laryngologii i diagnostyki głowy, m.in. zestawy endoskopów laryngologicznych, egzoskopów i laserów diodowych.
WOŚP 2021 Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl
WOŚP 2021 Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
Jak co roku, Polacy wsparli również potrzebujących w ramach Szlachetnej Paczki. Pomoc w ten sposób otrzymało aż 17 010 rodzin. - Cieszy nas to, że dotarliśmy do aż tylu tysięcy rodzin więcej, a przede wszystkim cieszy nas to, co nie było oczywiste jeszcze kilka dni temu, że dla każdej z tych rodzin (…) znalazł się darczyńca - mówiła Joanna Sadzik, prezeska Stowarzyszenia Wiosna. - Wyjątkowi są wolontariusze, wyjątkowe są osoby, które odwiedzają rodziny, mimo że jest pandemia, mimo że jest niepewność - dodała.
Szlachetna Paczka 2021 Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl
Szlachetna Paczka 2021 Fot. Roman Bosiacki / Agencja Wyborcza.pl
W sierpniu na portalu Gazeta.pl pisaliśmy o panu Józefie Kani, 90-letnim szewcu z Torunia, który cierpiał z powodu małej liczby zleceń. Jego historia została nagłośniona za pośrednictwem mediów społecznościowych. "Chcielibyśmy opowiedzieć Wam o Panu Józefie, ponad 90-letnim szewcu, który butami zajmuje się od 1944 r. Brakuje mu zleceń, a praca to jego pasja. Przychodzimy z pomocą i mamy nadzieję, że wspólnie z Wami uda się pomóc Panu Józefowi. Pan Józef, oprócz napraw, szyje również buty - szpilki, eleganckie pantofle oraz buty do tańca. Nasz plan jest taki, że przez najbliższe dwa tygodnie zbieramy buty (do naprawy bądź projekty do uszycia) i jedziemy do Torunia, aby przekazać je Panu Józefowi" - napisała firma obuwnicza WoshWosh.
Adrianna Płachetko, przyjaciółka pana Józefa, przekazała nam we wrześniu, że "od czasu rozpoczęcia akcji pan Józef dostał dużo butów do naprawy". - Przychodzą też klienci, którzy zamawiają u niego buty na miarę. Na adres zakładu ludzie przysyłają nawet kartki z życzeniami. Nie przypuszczałam, że jak dodam post w mediach społecznościowych, wydarzą się takie rzeczy - powiedziała.
Pan Józef Fot. LinkedIn / WoshWosh
W czasie pierwszej fali pandemii koronawirusa Tajwan podarował Polsce milion maseczek ochronnych, 5 tys. kombinezonów ochronnych oraz 20 tys. fartuchów chirurgicznych. W reakcji na gest solidarności z zeszłego roku we wrześniu Warszawa przekazała Tajpej ponad 400 tys. dawek szczepionki przeciw SARS-CoV-2 firmy AstraZeneca, aby przyspieszyć proces szczepień.
Tamtejsze sklepy sieci Carrefour odwdzięczyły się za przekazany preparat, promując polskie produkty.
Bezpłatną komunikację miejską gwarantował Jakub Banaszek w swojej kampanii prezydenckiej. Okazało się, że włodarz miasta nie rzucał słów na wiatr i obietnicy dotrzymał. Od 1 września mieszkańcy i turyści mogą podróżować bez biletów.
Samorządowiec przyznał, że darmowa komunikacja to sposób na zachęcenie mieszkańców do przesiadki z samochodów do autobusów. - Dzięki temu przyczynimy się do ograniczenia emisji spalin, zwłaszcza że na przestrzeni kilku najbliższych lat, prawie w całości wymienimy tabor CLA [Chełmskich Linii Autobusowych - red.] na zeroemisyjny - zaznaczył.
W połowie sierpnia zaczęły pojawiać się informacje o grupie migrantów, która przebywała na granicy polsko-białoruskiej przy miejscowości Usnarz Górny. Później na teren Polski próbowało przedostać się coraz więcej osób, co było celowym działaniem reżimu Alaksandra Łukaszenki. Nie dopuszczono do nich organizacji pomocowych, a także stosowano tzw. push-backi. W końcu polskie władze w pasie przygranicznym wprowadziły stan wyjątkowy - oznaczało to, że nie mogły tam przebywać m.in. media.
To jednak nie powstrzymało tych, którym los ludzi nie jest obojętny. Na obrzeżach działali m.in. Medycy Na Granicy, czyli nieformalna grupa ponad 40 osób z wykształceniem medycznym. W czasie pełnienia swoich dyżurów udzielili pomocy 141 dorosłym i 78 dzieciom, "znajdowanym w lesie, zimnie i nocy". Migrantom pomagali również parlamentarzyści, wolontariusze z Grupy Granica, a także sami mieszkańcy strefy objętej stanem wyjątkowym, ponieważ oni mogli przebywać tam legalnie.
Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl
Grupa 13 Jazydow z irackiego Kurdystanu w lesie poza strefa stanu wyjątkowego. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl
W programie "Czarno na białym" TVN24 wyemitowano reportaż z granicy. Jednym z jego bohaterów był Mustafa, Marokańczyk, który nielegalnie przedostał się przez polsko-białoruską granicę. Nie miał przy sobie dokumentów ani telefonu - ukradziono mu te rzeczy jeszcze na Białorusi. - Kiedy udało mi się przedostać z białoruskiej na polską stronę, szedłem przez las jakieś 20 km. Mam cukrzycę, więc kiedy spadł mi cukier, zacząłem tracić siły. Do tego w zranioną nogę wdała się jakaś infekcja, nagle upadłem i czułem, że nie jestem w stanie już wstać. Nie byłem w stanie już mówić, leżałem w środku lasu - mówił mężczyzna.
- Nie piłem wody od trzech dni, bez jedzenia byłem od ośmiu, nie licząc roślin, które jadłem w lesie. Jadłem je, choć nie wiedziałem, czy są jadalne - podkreślał Mustafa, dodając, że "czekał na śmierć, która zaraz nadejdzie". Okoliczni mieszkańcy znaleźli go nieprzytomnego w lesie po polskiej stronie. Jedna z kobiet zabrała go do swojego domu. - Pojawili się w tym lesie jak anioły - opowiadał Mustafa i podkreślał, że kobieta, do której domu trafił, opiekowała się nim jak własna matka.
Mieszkańcy Podlasia zainicjowali również spontaniczną akcje pomocową - zielonym światłem oznaczali domy przyjazne uchodźcom, gdzie można było się ogrzać albo zjeść posiłek.
Wolontariusze pomagający migrantom na granicy / zdjęcie ilustracyjne Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
A co dobrego wydarzyło się na świecie? M.in. zwiększyła się populacja pandy wielkiej. Po raz pierwszy pandę z listy gatunków zagrożonych usunęła w 2016 roku Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody. Pandy wielkie z grupy "zagrożonych" trafiły do kategorii "narażonych". Oznacza to, że co prawda mogą wymrzeć stosunkowo niedługo, ale nie tak szybko, jak gatunki zagrożone. Chiny uznały wówczas, że decyzję podjęto zbyt szybko.
Ostatni spis pand wielkich, o czym informowaliśmy w lipcu, w chińskich rezerwatach wykazał, że populacja tych zwierząt żyjących na wolności wzrosła do 1800. To wystarczyło, by nie uznawać pandy wielkiej więcej za gatunek zagrożony wyginięciem.
Liczba pand wzrosła z 1596 do 1800 w ciągu ostatnich 18 lat. Chińczycy w tym celu tworzyli rezerwaty, przesiedlali mieszkańców z siedlisk zwierzęcia, a także szkoli miejscową ludność na strażników. Rozpoczęto również hodowlę pand w niewoli.
Mimo usunięcia jej z listy gatunków zagrożonych Chiński rząd wciąż obejmuje pandy wielkie ochroną.
Panda wielka fot. pixabay.com