Do tej pory najwyższa liczba zgonów w czwartej fali wyniosła 774. Z kolei od początku pandemii najwięcej zgonów odnotowano 8 kwietnia 2021 r. - wówczas resort zdrowia informował o 954 zmarłych na COVID-19.
Waldemar Kraska przekazał również, że wśród 794 osób zmarłych, o których dowiedzieliśmy się w środę, 600 nie było zaszczepionych. - Wydaje się, że w tej chwili jesteśmy na szczycie, jeśli chodzi o ilość osób, które zmarły, przegrały walkę z koronawirusem - stwierdził.
Więcej najnowszych informacji o pandemii koronawirusa przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
- Te osoby mogłyby żyć dalej, gdyby przyjęły szczepionkę. Średnia wieku wśród pozostałych zmarłych jest powyżej 75. roku życia. One były obciążone wieloma schorzeniami: otyłością, nadciśnieniem, chorobami serca czy nowotworowymi - tłumaczył.
Następnie wiceminister zdrowia zwrócił się do Polaków, którzy nie chcą się zaszczepić, bo uważają, że "preparat im zaszkodzi". - Chyba nie ma większej szkody od tej, że jak się nie zaszczepimy, stracimy życie - dodał.
Kraska zaznaczył także, że "dzisiejsza kumulacja to wynik także dni świątecznych, kiedy raportowanie wygląda inaczej".
- Mamy potwierdzone 25 przypadków Omikronu, w praktyce na pewno więcej - uznał.
Wiceminister zdrowia dodał, że piąta fala najpewniej nadejdzie w drugiej połowie stycznia. - Zakaźność Omikronu wydaje się o około 30 proc. większa niż Delty. Na razie mamy mało danych klinicznych, by stwierdzić, jak pacjenci przechodzą zakażenie nową mutacją. Chroni przed nią przypominająca trzecia dawka szczepionki - przypomniał wiceminister.
Kraska został także zapytany o opinię prof. Andrzeja Horbana, który uważa, że podczas nadchodzącej piątej fali pandemii w szpitalach może znaleźć się nawet milion osób, odpowiedział, iż do tej pory nie było tak sporych rozbieżności w eksperckich prognozach.
"Dziennik Gazeta Prawna" informuje, że w przyszłych miesiącach możemy notować 2,5 tys. zgonów dziennie, a 80 tys. osób będzie hospitalizowanych. Według Ministerstwa Zdrowia możemy spodziewać się 500 zgonów dziennie i 30 tys. chorych w szpitalach.
15 grudnia weszły w życie obostrzenia pandemiczne, związane ze wzrostem zakażeń i zgonów w czwartej fali pandemii COVID-19 oraz pojawieniem się nowe wariantu koronawirusa - omikrona. Restrykcje wprowadzone przez Ministerstwo Zdrowia obejmują m.in.:
Kluby taneczne i dyskoteki są obecnie objęte lockdownem, ale rozporządzeniem rządu, właściciele będą mogli otworzyć je w noc sylwestrową. Decyzję skomentowała wiceszefowa MRiT Olga Semeniuk.
- Społeczeństwo przygotowywało się do tych imprez zdecydowanie wcześniej i zamknięcie tego [klubów i dyskotek - red.] na jeden wieczór mogłoby spowodować duże konsekwencje gospodarcze. Stąd zdecydowaliśmy się na to, by Sylwester był dniem wolnym od lockdownu - wyjaśniła w poniedziałek na antenie Radia Zet. - Co nie oznacza, że lockdown w klubach tanecznych i dyskotekach nie będzie wydłużony o kolejne tygodnie - podkreśliła wiceministerka.
Imprezy w zamkniętych lokalach nocą z 31 grudnia na 1 stycznia muszą odbywać się w reżimie sanitarnym, z zachowaniem limitu gości do 100 osób.