Kobieta potrzebowała aborcji, szpital odmówił. I zmienił zdanie po interwencji prawników

Kobieta w ciąży z letalną wadą płodu zgłosiła się do szpitala, by przeprowadził zabieg przerwania ciąży. Ten odmówił. Jednak po interwencji prawników z Federy - którzy chcieli pisemnego uzasadnienia odmowy - zmieniono zdanie i przyjęto pacjentkę.
Zobacz wideo Obecna ustawa antyaborcyjna zgodna z Konstytucją? Prof. Wiącek: Moim zdaniem nie

Kobieta w 18. tygodniu ciąży potrzebowała aborcji, ale szpital odmówił przeprowadzenia zabiegu. Po interwencji prawniczek z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny wydano zgodę na przerwanie ciąży - opisuje Federa. 

Jak wynika z relacji zamieszczonej na Facebooku Federy, pani G. zgłosiła się do organizacji w ubiegłym tygodniu. Była w 18 tygodniu ciąży, w której zdiagnozowano wadę letalną - Zespół Edwardsa. Wady letalne to schorzenia prowadzące do obumarcia płodu lub śmierci krótko po urodzeniu.

"Za radą Federy miała przy sobie dokumentację medyczną, 2 zaświadczenia psychiatryczne, podanie o aborcję i skierowanie do szpitala. Niestety usłyszała, że aborcja się nie odbędzie, bo 'jest nielegalna' i że 'oni tutaj tego nie robią'. Cały czas była z w kontakcie z szefową Federacji Krystyną Kacpurą i poprosiła szpital o odmowę na piśmie. Personel się zgodził, ale zapowiedział, że odpowiedź przygotuje po weekendzie" - pisze organizacja. 

Inna prawniczka poinformowała szpital, że prosi o pełne uzasadnienie odmowy, bo planuje złożyć sprzeciw od odmowy do Komisji Lekarskiej przy Rzeczniku Praw Pacjenta.

Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl 

Federa umówiła kobiecie wizytę w innym szpitalu. Jednak zanim tam pojechała, pierwszy szpital poinformował pacjentkę, że może przyjechać na oddział - decyzja została zmieniona i szpital zgodził się przeprowadzić zabieg przerwania ciąży. 

"Czy przez noc zmieniło się prawo? Nie. Wystarczyła za to informacja, że za Panią G. stoi Federa i prawniczka" - napisała organizacja. Poinformowała, że pani G. jest już po aborcji, czuje się dobrze. "A my gratulujemy szpitalowi refleksji o tym, że zdrowie i życie pacjentki jest ważniejsze od ciąży. Pamiętajcie - nasz zespół i nasza prawniczka równie mocno bronią Waszego prawa do aborcji, co prawa lekarzy do rzetelnego wykonywania swojego zawodu i pomagania pacjentkom" - napisano.

Roman GiertychGiertych o inwigilacji Pegasusem: Obawiali się taśmy z Kaczyńskim. Bandyci

"Lekarze, nie bójcie się podejmować właściwych decyzji. Prawo stoi za Wami i my stoimy za Wami" - zaapelowała Federa. W poście podkreślono, że osoby potrzebujące aborcji mogą kontaktować się z organizacją pod numerem telefonu +48 22 635 93 95 lub przez e-mail: federacja@federa.org.pl.

Kilkanaście telefonów dziennie

W ubiegłym tygodniu Kamila Ferenc ze stowarzyszenia Federa mówiła w rozmowie z Gazeta.pl, że odbierają kilka - kilkanaście telefonów dziennie z pytaniami od kobiet. - Czasem to jest pytanie, jak w Polsce przerwać ciążę z wadami płodu, czasem konieczność interwencji w przypadku bezprawnej odmowy aborcji, a czasem sytuacja zwlekania przez lekarzy w sytuacji zagrożenia dla zdrowia lub życia pacjentki, np. zaniechanie przerwania ciąży pozamacicznej - mówiła prawniczka. 

Stwierdziła, że od momentu śmierci Izabeli z Pszczyny do fundacji trafia zdecydowanie więcej zapytań i podobnych historii. - Nie wiem, czy jest ich więcej, czy po prostu więcej kobiet o nas wie i odważnie opisuje swoje doświadczenia. Na pewno po wyroku Trybunału Konstytucyjnego jest gorzej, ale trudno oszacować skalę - powiedziała.

30-letnia Izabela z Pszczyny trafiła do szpitala z tak zwanym bezwodziem w 22. tygodniu ciąży. Zmarła z powodu wstrząsu septycznego. Prawniczka rodziny przekazała, że jest to w jej ocenie efekt wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. - Lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, pacjentka zmarła. Wstrząs septyczny - przekazała prawniczka.

Warszawa. Szpital Bielański (zdjęcie ilustracyjne)Szpital Bielański musiał przygotować rejestr aborcji w zw. z kontrolą

Więcej o: