"Gazeta Wyborcza" powróciła w ubiegłym tygodniu do sprawy wypadku Beaty Szydło z 2017 roku. Dziennik rozmawiał z Piotrem Piątkiem, byłym funkcjonariuszem Służby Ochrony Państwa (dawniej BOR), który od marca tego roku jest na emeryturze. Z jego relacji wynika, że w sprawie wypadku BOR-owcy mogli składać fałszywe zeznania.
W trakcie śledztwa inni funkcjonariusze - jak podaje "GW" - mieli zeznawać, że kolumna jechała prawidłowo, miały być włączone sygnały zarówno świetlne, jak i dźwiękowe. Sebastian Kościelnik, który prowadził seicento, przekonywał jednak, że samochody jechały bez włączonych syren. Piątek to potwierdza.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Mieliśmy włączone sygnały świetlne, było już ciemno, wjechaliśmy w miasto. Generalnie wszyscy wiedzieliśmy, że nie mamy włączonych sygnałów dźwiękowych. Dla nas to była rzecz oczywista - powiedział dziennikowi Piątek.
Sąd pierwszej instancji w Oświęcimiu na początku lipca ubiegłego roku orzekł, że to Sebastian Kościelnik ponosi winę nieumyślnego spowodowania wypadku. Uznał również, że przepisy miał złamać także kierowca BOR. Sebastian Kościelnik został zobowiązany do zapłacenia na rzecz Beaty Szydło i funkcjonariusza nawiązki w wysokości tysiąca złotych.
Od wyroku odwołała się zarówno obrona, jak i prokuratura. Proces toczy się w Sądzie Okręgowym w Krakowie.
Obrońca Sebastiana Kościelnika mec. Władysław Pociej stwierdził w poniedziałek w TVN24, że planuje złożyć wniosek do sądu o przesłuchanie Piotra Piątka w charakterze świadka.
- Myślę, że w związku z informacjami, które do mnie docierają, o stanowisku prokuratury, która uważa, że tego rodzaju informacja to nic nadzwyczajnego, rozważę przyspieszenie złożenia tego wniosku w najbliższym czasie - dodał prawnik.
Najbliższa rozprawa ma odbyć się 18 stycznia.
- Pytanie, czy sąd będzie w stanie zmienić plany, który już ma na najbliższą rozprawę. Jeżeli sąd uzna, że istnieje możliwość przesłuchania go i w ogóle dopuści dowód z takiego przesłuchania, to wówczas do takiego przesłuchania może dojść - dodał mec. Pociej.
- Sąd pierwszej instancji przyjął brak uprzywilejowania, czyli brak sygnałów dźwiękowych, z uwagi na niedające się usunąć wątpliwości, które zawsze muszą być rozstrzygane na korzyść oskarżonego. Pojawienie się informacji, która być może zamieni się w dowód w postaci przesłuchania tego świadka, te wątpliwości w moim przekonaniu będzie zamieniał w dowód - ocenił pełnomocnik Sebastiana Kościelnika.
Do wypadku z udziałem byłej premier doszło w lutym 2017 roku. Beata Szydło podróżowała wówczas w kolumnie rządowej, która zderzyła się z pojazdem marki Fiat Seicento, prowadzonym przez Sebastiana Kościelnika.
Kierowca przepuścił pierwszy samochód kolumny, po czym zaczął skręcać w lewo, uderzając w kolejne auto. W konsekwencji pojazd wjechał w drzewo. W wypadku poszkodowana została była premier, a także funkcjonariusz BOR.