W styczniu 2020 roku Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że były poseł Prawa i Sprawiedliwości a obecny sędzia Trybunału Konstytucyjnego Stanisław Piotrowicz ma przeprosić pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Gersdorf i sędziego SN Krzysztofa Rączkę, którzy wytoczyli mu proces o zniesławienie. Piotrowicz odwołał się jednak od tego orzeczenia. Jak pisze Onet, w czwartek 16 grudnia zapadł w tej sprawie prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Jak czytamy na portalu, zgodnie z czwartkowym orzeczeniem sędzia TK w ciągu 14 dni od uprawomocnienia wyroku musi opublikować na antenie telewizji TVN, po głównym wydaniu "Faktów", następujące oświadczenie:
"Przepraszam I prezes SN Małgorzatę Gersdorf oraz sędziego SN Krzysztofa Rączkę za to, że w dniu 27 sierpnia 2018 r. obraziłem ich, nazywając sędziów zwykłymi złodziejami, którzy nie powinni orzekać dalej. Stanisław Piotrowicz". Do tego, zgodnie z wcześniejszym wyrokiem Sądu Okręgowego, Piotrowicz ma także wpłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W sierpniu 2018 roku podczas obrad Krajowej Rady Sądownictwa Piotrowicz powiedział dziennikarzom, że w reformie sądownictwa chodzi między innymi o to, by "sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej". Były polityk PiS skomentował wówczas swoją wypowiedź w rozmowie z Gazeta.pl.
- Po pierwsze moja wypowiedź nie dotyczyła powodów, nie zostały wymienione ani nazwiska, ani sądy i z tych względów nie mieli legitymacji procesowych. Po drugie, zawartość merytoryczna mojej wypowiedzi nie była dla nikogo obraźliwa - twierdził. - Wypowiedź dotyczyła więc tych sędziów, którzy są złodziejami. Na to słusznie dziennikarze zadali kolejne pytanie: "kogo ma pan na myśli?". Odpowiedziałem: "patologiczne przypadki pokazywane w mediach" - dodał.
Piotrowicz mówił wówczas także, że jest "twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości", co według niego wpłynęło na wyrok. - Odnoszą wrażenie, że to rozstrzygnięcie jest odporne na fakty i odporne na prawo - komentował.
Jednak Sąd Okręgowy w uzasadnieniu wyroku zaznaczył, że dziennikarze, którzy rozmawiali z Piotrowiczem, zrozumieli jego wypowiedź jako słowa o sędziach Sądu Najwyższego, podobnie jak sami sędziowie tego sądu. Onet przypomina, że sąd wówczas stwierdził też: "Nazwanie kogokolwiek złodziejem w momencie, kiedy adresat wypowiedzi nie dopuścił się popełnienia przestępstwa zaboru mienia, zawsze jest jednoznaczne w naruszeniem dóbr osobistych".