"32-letniej Z. z małego miasteczka w Małopolsce w 19. tygodniu ciąży pękł pęcherz i odeszły wody płodowe. Zgłosiła się do rejonowego szpitala. Kazali jej obserwować ruch płodu i czekać. Czekała tydzień. Nie spała, prawie nie jadła. W końcu zadzwoniła do Federacji" - piszą przedstawicielki Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która walczy o sprawiedliwość reprodukcyjną i o poszanowanie praw pacjentek.
"Znalazłam wasz telefon na internecie. Pomożecie? Już nie mam siły. Dzieci od tygodnia u mojej siostry. Chcą wracać do domu. To małe dzieci: 4 i 5 lat" - to, jak relacjonuje Federa, mówiła kobieta w rozmowie z konsultantką Federacji.
Organizacja skierowała kobietę na specjalistyczne badania, które zostały przeprowadzone w szpitalu wskazanym przez Federę. "Wyniki pokazały, że płód obciążony był licznymi wadami letalnymi i w każdej chwili mogło dojść do jego obumarcia. Lekarze nie czekali. Widzieli zagrożenie dla jej życia" - podaje Federa.
Pod koniec listopada media obiegła z kolei informacja o 26-latce, której odmówiono przerwania ciąży, choć płód miał wadę letalną, a u kobiety doszło do ciężkich zaburzeń psychicznych. Szpital w Białymstoku odmawiając wykonania aborcji, powołał się na opinię Ordo Iuris.
W rozmowie z Gazeta.pl prawniczka Federy, Kamila Ferenc, podkreśla, że od momentu śmierci Izabeli z Pszczyny do fundacji trafia zdecydowanie więcej zapytań i podobnych historii. - Nie wiem, czy jest ich więcej, czy po prostu więcej kobiet o nas wie i odważnie opisuje swoje doświadczenia. Na pewno po wyroku Trybunału Konstytucyjnego jest gorzej, ale trudno oszacować skalę - przekazuje.
My odbieramy kilka, kilkanaście telefonów dziennie. Czasem to jest pytanie, jak w Polsce przerwać ciążę z wadami płodu, czasem konieczność interwencji w przypadku bezprawnej odmowy aborcji (jak w Białymstoku), a czasem sytuacja zwlekania przez lekarzy w sytuacji zagrożenia dla zdrowia lub życia pacjentki, np. zaniechanie przerwania ciąży pozamacicznej
- dodaje.
We wrześniu podobna historia skończyła się tragicznie. 30-letnia Izabela z Pszczyny trafiła do szpitala z tak zwanym bezwodziem w 22. tygodniu ciąży. Niestety, pacjentka zmarła z powodu wstrząsu septycznego. O sprawie poinformowała radczyni prawna rodziny, Jolanta Budzowska. - Konsekwencje wyroku TK z 20.10.2020 r., sygn. K 1/20 w praktyce. Pacjentka 22 tydz., bezwodzie. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, pacjentka zmarła. Wstrząs septyczny - przekazała Budzowska.
Po nagłośnieniu tej historii przez pełnomocniczkę rodziny, w całym kraju zorganizowane zostały protesty, m.in. przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego (z 22 października 2020 roku) ws. aborcji. Zgodnie z orzeczeniem, aborcja z przesłanek embriopatologicznych (z powodu śmiertelnego i nieodwracalnego uszkodzenia lub wad rozwojowych płodu) została uznana za niekonstytucyjną.
NFZ przedstawił wyniki kontroli przeprowadzonej w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie, która wykazała "szereg rażących nieprawidłowości". Opinię w sprawie przebiegu hospitalizacji pacjentki w szpitalu w Pszczynie wydał prof. Mirosław Wielgoś, konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii. - Nie było adekwatnych reakcji ze strony personelu. Nie zlecono odpowiednich badań, nie monitorowano jej stanu, nie podjęto także kroków, które mogłyby zapobiec temu tragicznemu zdarzeniu - mówił.
Profesor podkreślał, że praca lekarzy w obecnym stanie prawnym jest bardzo trudna. - Każdy lekarz ma z tyłu głowy, że mamy takie prawo. Jest to prawo niedoskonałe, które wymaga zmian - dodał.
Najnowsze informacje w sprawie opisujemy tutaj: