"Już nie mam siły. Pomożecie?". 32-latce z Małopolski pękł pęcherz. Miała "obserwować ruchy płodu"

W mediach pojawia się coraz więcej historii kobiet, którym lekarze odmówili aborcji lub zwlekali z podjęciem kroków mimo bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia. Najnowsza z nich dotyczy 32-letniej kobiety z Małopolski, której kazano "obserwować ruchy płodu", choć pękł jej pęcherz i odeszły wody. - My odbieramy kilka, kilkanaście telefonów dziennie - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Kamila Ferenc prawniczka stowarzyszenia Federa.

"32-letniej Z. z małego miasteczka w Małopolsce w 19. tygodniu ciąży pękł pęcherz i odeszły wody płodowe. Zgłosiła się do rejonowego szpitala. Kazali jej obserwować ruch płodu i czekać. Czekała tydzień. Nie spała, prawie nie jadła. W końcu zadzwoniła do Federacji" - piszą przedstawicielki Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która walczy o sprawiedliwość reprodukcyjną i o poszanowanie praw pacjentek.

"Znalazłam wasz telefon na internecie. Pomożecie? Już nie mam siły. Dzieci od tygodnia u mojej siostry. Chcą wracać do domu. To małe dzieci: 4 i 5 lat" -  to, jak relacjonuje Federa, mówiła kobieta w rozmowie z konsultantką Federacji. 

Organizacja skierowała kobietę na specjalistyczne badania, które zostały przeprowadzone w szpitalu wskazanym przez Federę. "Wyniki pokazały, że płód obciążony był licznymi wadami letalnymi i w każdej chwili mogło dojść do jego obumarcia. Lekarze nie czekali. Widzieli zagrożenie dla jej życia" - podaje Federa.

Zobacz wideo Donald Tusk ocenia prawo aborcyjne w Polsce

Pod koniec listopada media obiegła z kolei informacja o 26-latce, której odmówiono przerwania ciąży, choć płód miał wadę letalną, a u kobiety doszło do ciężkich zaburzeń psychicznych. Szpital w Białymstoku odmawiając wykonania aborcji, powołał się na opinię Ordo Iuris.

Kobiecie odmówiono przerwania ciąży. Powołano się na Ordo IurisPłód bez czaszki, ale szpital odmawia aborcji, bo tak mówi Ordo Iuris

Federa: Po wyroku TK jest gorzej. Trudno oszacować skalę

W rozmowie z Gazeta.pl prawniczka Federy, Kamila Ferenc,  podkreśla, że od momentu śmierci Izabeli z Pszczyny do fundacji trafia zdecydowanie więcej zapytań i podobnych historii. - Nie wiem, czy jest ich więcej, czy po prostu więcej kobiet o nas wie i odważnie opisuje swoje doświadczenia. Na pewno po wyroku Trybunału Konstytucyjnego jest gorzej, ale trudno oszacować skalę - przekazuje.

My odbieramy kilka, kilkanaście telefonów dziennie. Czasem to jest pytanie, jak w Polsce przerwać ciążę z wadami płodu, czasem konieczność interwencji w przypadku bezprawnej odmowy aborcji (jak w Białymstoku), a czasem sytuacja zwlekania przez lekarzy w sytuacji zagrożenia dla zdrowia lub życia pacjentki, np. zaniechanie przerwania ciąży pozamacicznej

- dodaje.

Sprawa Izabeli z Pszczyny

We wrześniu podobna historia skończyła się tragicznie. 30-letnia Izabela z Pszczyny trafiła do szpitala z tak zwanym bezwodziem w 22. tygodniu ciąży. Niestety, pacjentka zmarła z powodu wstrząsu septycznego. O sprawie poinformowała radczyni prawna rodziny, Jolanta Budzowska. - Konsekwencje wyroku TK z 20.10.2020 r., sygn. K 1/20 w praktyce. Pacjentka 22 tydz., bezwodzie. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, pacjentka zmarła. Wstrząs septyczny - przekazała Budzowska.

Po nagłośnieniu tej historii przez pełnomocniczkę rodziny, w całym kraju zorganizowane zostały protesty, m.in. przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego (z 22 października 2020 roku) ws. aborcji. Zgodnie z orzeczeniem, aborcja z przesłanek embriopatologicznych (z powodu śmiertelnego i nieodwracalnego uszkodzenia lub wad rozwojowych płodu) została uznana za niekonstytucyjną.

Jerzy KwaśniewskiŚmierć Izabeli. Prezes Ordo Iuris o marszach. "Nie wolno się ugiąć"

NFZ przedstawił wyniki kontroli przeprowadzonej w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie, która wykazała "szereg rażących nieprawidłowości". Opinię w sprawie przebiegu hospitalizacji pacjentki w szpitalu w Pszczynie wydał prof. Mirosław Wielgoś, konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii. - Nie było adekwatnych reakcji ze strony personelu. Nie zlecono odpowiednich badań, nie monitorowano jej stanu, nie podjęto także kroków, które mogłyby zapobiec temu tragicznemu zdarzeniu - mówił.

Profesor podkreślał, że praca lekarzy w obecnym stanie prawnym jest bardzo trudna. - Każdy lekarz ma z tyłu głowy, że mamy takie prawo. Jest to prawo niedoskonałe, które wymaga zmian - dodał.

Najnowsze informacje w sprawie opisujemy tutaj:

List córki Izabeli z Pszczyny, Izabela z Pszczyny (protesty)Raport ws. Pszczyny. Budzowska: Musimy wrócić do "milczącego świadka"

Więcej o: