Czteroletnia Eileen ostatni raz po polskiej stronie miała być widziana we wtorek w okolicach Nowego Dworu (powiat sokólski). Grupa Granica podała wcześniej, że "podczas gdy Straż Graniczna wywoziła jej rodziców do lasu, czterolatka znajdowała się pod opieką innej osoby, która pomagała ją nieść". Nie wiadomo, gdzie dziecko jest obecnie.
Więcej najnowszych informacji z sytuacji na granicy polsko-białoruskiej przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Z informacji uzyskanych przez Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że rodzice dziewczynki przebywają obecnie po stronie białoruskiej i nadal nie wiedzą, gdzie znajduje się ich córka. Nie znają także danych osoby, która niosła ją na rękach. Proszą o pomoc w połączeniu rodziny.
Jak podkreśla Hanna Machińska, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, informację w trybie pilnym przekazano Komendzie Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej oraz placówkom SG.
Z informacji pozyskanych przez biuro RPO ze Straży Granicznej wynika, że nocy z 6 na 7 grudnia faktycznie doszło do zatrzymania i zawrócenia grupy migrantów w tym rejonie. SG przekonuje jednak, że w grupie nie było dziecka.
"W ocenie RPO w momencie ujęcia grupy możliwość pozyskania przez funkcjonariuszy SG informacji, że w pobliżu miejsca interwencji znajduje się jeszcze dziecko, była znacznie ograniczona" - czytamy w komunikacie Hanny Machińskiej.
RPO zwróciła się z zapytaniem do nadinsp. Robert Szewca, o to czy sprawa prawdopodobnego zaginięcia dziecka jest znana podlaskiej policji i czy podjęto w tej sprawie jakiekolwiek czynności, zwłaszcza czy prowadzone są lub były poszukiwania z udziałem funkcjonariuszy.
Jeśli nie, zastępczyni RPO prosi o pilne rozważenie możliwości zaangażowania policjantów w działania poszukiwawcze, w tym formacji wyspecjalizowanych w poszukiwaniach osób zaginionych.
W poszukiwaniach dziewczynki włączeni są także aktywiści Grupy Granica, Fundacji Ocalenie i Chlebem i Solą. Wolontariusze działają poza strefą zamkniętą, gdyż SG odmawia im wjazdu na ten teren.
- We wtorek przez kilka godzin prowadziliśmy intensywne poszukiwania tej dziewczynki zarówno z lądu jak i powietrza przy użyciu śmigłowca. W nocy granica, a szczególnie odcinki, na których dochodziło do prób jej nielegalnego przekroczenia, były patrolowane z użyciem systemów noktowizji i termowizji - przekonuje w rozmowie z Gazeta.pl rzeczniczka prasowa SG, Anna Michalska.
- Nie dysponujemy nawet zdjęciem tej dziewczynki. Samo zdjęcie bucika niewiele nam mówi. Nasze patrole mają na uwadze, że mogło zaginąć dziecko, ale nikt po polskiej stronie nie widział tej czterolatki - dodaje.
Zapytana, czy Straż Graniczna planuje umożliwić aktywistom poszukiwania dziewczynki, odpowiedziała, że takie pozwolenie "niestety nie zostanie wydane".
- Dochodziło do takich zdarzeń, w których aktywiści nie słuchali naszych poleceń. Była utrudniona praca funkcjonariuszy, prowadzenie czynności - mówi Michalska.
Jak dodaje, zaginięcie dziewczynki pokazuje, że "aktywiści nie chcą współpracować ze Strażą Graniczną".
W związku z rosnący ryzykiem eskalacji przemocy na granicy polsko-białoruskiej Grupa Granica wystosowała apel do instytucji krajowych i międzynarodowych, w tym ONZ, Rzecznika Praw Obywatelskich czy OBWE. Działacze apelują o monitorowanie sytuacji i wywieranie nacisku na polskie władze, aby te natychmiast zapewniły na granicy pomoc humanitarną i medyczną. Zaapelowano również do rządu o utworzenie korytarza humanitarnego.
"Zamiast nielegalnych wywózek, przemocy i ignorowania kryzysu humanitarnego domagamy się ochrony życia i zdrowia, sprzeciwu wobec tortur oraz ochrony i respektowania praw osób migrujących. Mamy jako państwo obowiązek zapewnić pomoc osobom wykorzystywanym przez reżim Łukaszenki - ochronę międzynarodową dla osób uciekających przed przemocą, prześladowaniami czy wojną, a dla pozostałych bezpieczny powrót do domu. To nie tylko nakaz moralny, ale też obowiązek wynikający z prawa międzynarodowego.
W obliczu realnej groźby eskalacji sytuacji na granicy apelujemy do rządzących oraz do Straży Granicznej, MSWiARP oraz Wojsk Obrony Terytorialnej o przestrzeganie podstawowych zasad humanitaryzmu, podjęcie działań mających na celu ratowanie życia i zdrowia osób migrujących, czyli kobiet, dzieci, osób starszych i mężczyzn, które uciekają z krajów objętych konfliktami, prześladowaniami i destabilizacją.
Na granicy Polski nie może dochodzić do przemocy ani przypadków naruszenia praw człowieka, które obserwujemy od tygodni. Bezpieczna granica to taka, na której osoby migrujące mogą liczyć na ochronę. To taka, na której nikt nie umiera".