4-letnia Eileen nadal zaginiona. SG: Nie dopuścimy aktywistów. Zdjęcie bucika niewiele nam mówi

- Aktywiści nie wykazują woli współpracy (...) Nie dysponujemy nawet zdjęciem tej dziewczynki. Samo zdjęcie bucika niewiele nam mówi. - mówi w rozmowie z Gazeta.pl rzeczniczka SG Anna Michalska. Zapowiada, że Straż Graniczna nie natrafiła na ślady dziecka, ale też nie wpuści na teren strefy zamkniętej wolontariuszy, którzy deklarują gotowość w poszukiwaniach czteroletniej Eileen. Ci alarmują, że dziewczynka wciąż może być w lesie.

Czteroletnia Eileen wciąż nie została odnaleziona - taką informację przekazali w środę rano przedstawiciele Grupy Granica. Dziewczynka - według informacji podanych przez aktywistów - zaginęła w lesie przy granicy we wtorek rano. Ostatni raz miała po polskiej stronie miała być widziana w okolicach Nowego Dworu (powiat sokólski).Grupa Granica podała wcześniej, że "podczas gdy Straż Graniczna wywoziła jej rodziców do lasu, czterolatka znajdowała się pod opieką innej osoby, która pomagała ją nieść". Nie wiadomo, gdzie dziecko jest obecnie.

Więcej najnowszych informacji z sytuacji na granicy polsko-białoruskiej przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Widok na polsko-białoruską granicę z bezzałogowca Wojsk Obrony Terytorialnej

Zaginięcie 4-letniej Eileen. SG: Samo zdjęcie bucika niewiele mówi

"Minionej doby funkcjonariusze nie zatrzymali żadnych rodzin z dziećmi. Wśród osób, które próbowały przekroczyć granicę nie było dzieci" - podaje Straż Graniczna.

- We wtorek przez kilka godzin prowadziliśmy intensywne poszukiwania tej dziewczynki zarówno z lądu jak i powietrza przy użyciu śmigłowca. W nocy granica, a szczególnie odcinki, na których dochodziło do prób jej nielegalnego przekroczenia, były patrolowane z użyciem systemów noktowizji i termowizji - przekonuje w rozmowie z Gazeta.pl rzeczniczka prasowa SG, Anna Michalska.

- Nie dysponujemy nawet zdjęciem tej dziewczynki. Samo zdjęcie bucika niewiele nam mówi. Nasze patrole mają na uwadze, że mogło zaginąć dziecko, ale nikt po polskiej stronie nie widział tej czterolatki - dodaje.

Michalska: Aktywiści nie wykazują woli współpracy

Anna Michalska podkreśla, że miejscowość, w której rodzina miała zostać rozdzielona, znajduje się po stronie białoruskiej. - Nikt nie jest w stanie potwierdzić, czy ci rodzice faktycznie byli po stronie polskiej - zaznacza. Zapytana, czy Straż Graniczna planuje umożliwić aktywistom poszukiwania dziewczynki, odpowiedziała, że takie pozwolenie "niestety nie zostanie wydane".

- Dochodziło do takich zdarzeń, w których aktywiści nie słuchali naszych poleceń. Była utrudniona praca funkcjonariuszy, prowadzenie czynności - mówi Michalska.

Jak dodaje, zaginięcie dziewczynki pokazuje, że "aktywiści nie chcą współpracować ze Strażą Graniczną".

- Dostali informację o zaginięciu dziecka, a nie przekazali jej bezpośrednio do nas, a do Rzecznika Praw Obywatelskich. Wszystko działo się na około. My byśmy oczekiwali, żeby pierwsza informacja docierała do służb. Na ten moment aktywiści nie wykazują woli współpracy - zakończyła.

Poszukiwania trwały całą noc

Poszukiwania dziewczynki trwały całą noc - aktywiści prowadzą je tam, gdzie jest to dozwolone. Część osób, które zamieszkują tereny strefy zamkniętej, szukają czterolatki również w terenach przygranicznych. 

- Wciąż działamy w celu odnalezienia dziewczynki - przekazała Gazeta.pl Marta Górczewska z Grupy Granica. - Szukaliśmy jej w nocy, ale nie odnaleźliśmy. Apelujemy o jak najszybsze wysłanie w okolice grup ratowniczych i poszukiwawczych i dopuszczenie naszych wolontariuszy do strefy - dodaje aktywistka Maria ze stowarzyszenia Chlebem i Solą.

Zdjęcie ilustracyjneGdzie jest 4-letnia Eileen? Dziewczynka zaginęła w lesie. "-12 stopni mrozu"

"W ciągu 60 minut możemy uruchomić nawet 100 wolontariuszek i wolontariuszy do przeczesywania lasu i szukania dziecka. Potrzebujemy tylko zgody na wejście do strefy" - podkreśla Grupa Granica.

Apel Grupy Granica o utworzenie korytarza humanitarnego

W związku z rosnący ryzykiem eskalacji przemocy na granicy polsko-białoruskiej Grupa Granica wystosowała apel do instytucji krajowych i międzynarodowych, w tym ONZ, Rzecznika Praw Obywatelskich czy OBWE. Działacze apelują o monitorowanie sytuacji i wywieranie nacisku na polskie władze, aby te natychmiast zapewniły na granicy pomoc humanitarną i medyczną. Zaapelowano również do rządu o utworzenie korytarza humanitarnego.

"Zamiast nielegalnych wywózek, przemocy i ignorowania kryzysu humanitarnego domagamy się ochrony życia i zdrowia, sprzeciwu wobec tortur oraz ochrony i respektowania praw osób migrujących. Mamy jako państwo obowiązek zapewnić pomoc osobom wykorzystywanym przez reżim Łukaszenki - ochronę międzynarodową dla osób uciekających przed przemocą, prześladowaniami czy wojną, a dla pozostałych bezpieczny powrót do domu. To nie tylko nakaz moralny, ale też obowiązek wynikający z prawa międzynarodowego.

W obliczu realnej groźby eskalacji sytuacji na granicy apelujemy do rządzących oraz do Straży Granicznej, MSWiARP oraz Wojsk Obrony Terytorialnej o przestrzeganie podstawowych zasad humanitaryzmu, podjęcie działań mających na celu ratowanie życia i zdrowia osób migrujących, czyli kobiet, dzieci, osób starszych i mężczyzn, które uciekają z krajów objętych konfliktami, prześladowaniami i destabilizacją.

Na granicy Polski nie może dochodzić do przemocy ani przypadków naruszenia praw człowieka, które obserwujemy od tygodni. Bezpieczna granica to taka, na której osoby migrujące mogą liczyć na ochronę. To taka, na której nikt nie umiera".

Więcej o: