- Mężczyzna nie daje oznak życia. Jego wydostanie i transport na powierzchnię potrwa kilka godzin - przekazała w poniedziałek 6 grudnia Polska Grupa Górnicza w komunikacie dla PAP. Przypominamy, że do wstrząsu w kopalni doszło w sobotę 4 grudnia.
Jak podaje RMF 24, ze względu na trudne warunki w kopalni ratownicy wciąż nie mogą dotrzeć do zasypanego górnika, choć dzięki niewielkim szczelinom jeden ze strażaków przedarł się w poniedziałek do zasypanego mężczyzny. Dzięki temu potwierdzono, że mężczyzna nie daje oznak życia. Jednak do stwierdzenia zgonu potrzebna jest opinia lekarza. Ratownicy, aby przedostać się do górnika i móc go przetransportować, wycinają elementy metalowej konstrukcji taśmociągu oraz robią podkop.
Do wstrząsu doszło w części kopalni należącej do Polskiej Grupy Górniczej, w rejonie ściany 001Z w pokładzie 504, ok. 780 metrów pod ziemią. Na skutek wstrząsu, pod ziemią doszło do zawału skał na długości aż 50-60 metrów.
Więcej informacji z Polski na stronie głównej Gazeta.pl.
W rejonie wstrząsu znajdowało się siedmiu górników, jednak jeszcze tego samego dnia na powierzchnię udało się wydostać pięciu z nich. W sobotę wieczorem, po 15 godzinach poszukiwań, ratownikom udało się dotrzeć do szóstego poszkodowanego. Górnik został przetransportowany do szpitala św. Barbary w Sosnowcu, a jego stan jest na tyle stabilny, że najprawdopodobniej do końca tego tygodnia będzie mógł wrócić do domu.