Szpital odmówił pacjentce aborcji. Jest oświadczenie. "Lekarze obawiają się odpowiedzialności karnej"

Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku wydał oświadczenie ws. doniesień o 26-letniej pacjentce, której odmówiono aborcji, choć przerwanie ciąży rekomendowali psychiatrzy. Białostocka placówka tłumaczy, że decyzja miała związek z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. "Lekarze boją się, że odpowiedzialność karna uzależniona będzie od subiektywnej oceny prokuratora, biegłych sądowych i sądów" - twierdzi dyrektor szpitala.

26-letnia kobieta w połowie listopada dowiedziała się, że jej płód ma wadę letalną, akranię. Oznacza to, że nie doszło do wykształcenia się kości pokrywy czaszki i mózg płodu jest na zewnątrz.

Jak opisywały "Wysokie Obcasy", kondycja psychiczna 26-latki uległa znacznemu pogorszeniu i uniemożliwiała jej funkcjonowanie, kobieta mówiła też o samobójstwie. Dwóch niezależnych psychiatrów zdiagnozowało u niej reaktywne zaburzenia psychotyczne spowodowane "nieprawidłowym rozwojem płodu skazanego na śmierć" i zarekomendowało terminację ciąży.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku kobiecie odmówiono jednak aborcji. Dyrektor powołał się na opinię Ordo Iuris - fundamentalistyczna organizacja uważa, że "zaburzenia psychiczne matki nie stanowią podstawy do terminacji ciąży".

W pomoc kobiecie zaangażowała się Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Ciążę przerwano w szpitalu w innym mieście. "Agata otoczona była pełną troską, zrozumieniem i empatią ze strony lekarzy i personelu medycznego" - opisywała Federacja. Działaczki zamierzają złożyć pozew przeciwko białostockiemu szpitalowi.

Zobacz wideo Jak powinno wyglądać prawo antyaborcyjne w Polsce? Posłanka Nowacka odpowiada

Szpital w Białymstoku: Rozumiemy tragedię pacjentki

W poniedziałek organizacja opublikowała oświadczenie dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku dr. hab. n. med. Jana Kochanowicza.

Dyrektor placówki podkreślił, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dotyczące aborcji "znacząco zawęziło możliwość legalnego przerywania ciąży" i "nie wskazało jednoznacznej interpretacji w sprawie prawnie dozwolonych warunków terminacji ciąży".

Kobiecie odmówiono przerwania ciąży. Powołano się na Ordo IurisPłód bez czaszki, ale szpital odmawia aborcji, bo tak mówi Ordo Iuris

Przypomnijmy: TK orzekł w październiku ubiegłego roku, że niezgodna z konstytucją jest aborcja z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

"Lekarze obawiają się nie tylko utraty prawa wykonywania zawodu, ale również odpowiedzialności karnej. Po rozstrzygnięciu TK nie przedstawiono konkretnych wytycznych: jakie przesłanki medyczne możemy uznać za stan zagrożenia zdrowia lub życia kobiety. Każdą decyzję o terminacji ciąży lekarze muszą rozpatrywać indywidualnie, uzasadnić oraz udowadniać, że kontynuacja ciąży zagraża zdrowiu lub życiu ciężarnej" - czytamy w oświadczeniu.

Według dr. hab. n. med. Jana Kochanowicza "lekarze boją się, że odpowiedzialność karna uzależniona będzie od subiektywnej oceny prokuratora, biegłych sądowych i sądów".

"Niejasne prawo i brak wytycznych to olbrzymi problem dla lekarzy, ale także dla kobiet w ciąży, które i tak stoją przed dramatycznymi wyborami. Rozumiemy tragedię tej pacjentki i bardzo jej współczujemy. Jeszcze rok temu nasze stanowisko byłoby jednoznaczne. Jednak w obecnej rzeczywistości, każda decyzja o terminacji ciąży wiąże się ze wspomnianym ryzykiem, co wynika także z niejednoznacznej interpretacji prawa w w/w sprawie przez różnych prawników" - dodał dyrektor placówki.

W oświadczeniu czytamy także, że szpital zwrócił się do konsultanta wojewódzkiego ds. ginekologii i położnictwa z prośbą o "określenie, jakie przesłanki medyczne w położnictwie, mogą uzasadniać terminację ciąży po wyroku Trybunału Konstytucyjnego".

Więcej o: