Swarzędz. Zmarł przed przychodnią w obecności lekarki i pielęgniarki. Sprawa w prokuraturze

50-letni mężczyzna zasłabł przed przychodnią w Swarzędzu. Reanimacji dokonała załoga pogotowia, która przybyła na miejsce po sześciu minutach. Mężczyzny nie udało się uratować. Ratownicy zauważyli, że akcji przyglądały się lekarka i pielęgniarka, ale nie udzieliły pomocy. Prokuratura wyjaśnia, dlaczego nikt z personelu przychodni nie podjął się reanimacji.

Do tragicznego zdarzenia doszło w piątek 29 października po południu w Swarzędzu pod Poznaniem (woj. wielkopolskie). 50-letni mężczyzna wybrał się do przychodni, w której był umówiony na wizytę. Na miejsce jednak nie dotarł - zasłabł 150 metrów przed budynkiem.

"Tłum gapiów, w tym lekarka i pielęgniarka POZ nieudzielające pomocy!!!!" - brzmiał komunikat w karcie ratowników. Jak ustaliło TVN24, informacja o braku podjęcia działań przez pracowników przychodni trafiła już do prokuratury.

Zobacz wideo Powrót do nauki stacjonarnej? Minister edukacji: "Śmierć jest gorsza niż negatywne skutki nauki zdalnej"

- Po doniesieniu ze strony stacji pogotowia ratunkowego na policję, prokuratura 17 listopada wszczęła śledztwo dotyczące nieudzielenia pomocy mężczyźnie przed przychodnią w Swarzędzu. Postępowanie toczy się na razie w sprawie a nie przeciwko komuś. Nikt nie usłyszał zarzutów - powiedział TVN24 Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

O sprawie poinformowano także Wielkopolską Izbę Lekarską oraz Okręgową Izbę Pielęgniarek i Położnych.

Swarzędz. Ekspedientka wezwała pogotowie, a panie z przychodni "przyszły i się patrzyły"

Lidia Chałasiak, partnerka zmarłego mężczyzny powiedziała, że pogotowie do 50-latka wezwała ekspedientka z pobliskiego sklepu. Następnie pobiegła do przychodni i prosiła o pomoc. 

Więcej najnowszych informacji z kraju i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

- Powiedziano, że nikt nie przyjdzie, bo panie nie mogą stanowiska opuścić. A potem przyszły i się po prostu przyglądały. Z tego, co mi ludzie mówią, to te panie [lekarka i pielęgniarka z przychodni - red.] nawet nie podeszły, żeby sprawdzić cokolwiek. Stanęły i sobie patrzyły. Chyba z ciekawości, trudno mi powiedzieć - partnerka zmarłego w rozmowie z TVN24. 

Więcej o: