Kamil Durczok został przyjęty do szpitala w poniedziałek, zmarł we wtorek nad ranem. "Pacjent zmarł o godzinie 4:23 (16.11 br.) w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia" - poinformowało w komunikacie Uniwersyteckie Centrum Kliniczne im. prof. K. Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Jeszcze na początku listopada Kamil Durczok udzielił wywiadu dziennikarzowi Plejady Michałowi Misiorkowi. Opowiedział w nim o swojej pracy i relacjach ze współpracownikami, o problemach ze zdrowiem, uzależnieniu od alkoholu, nieudanym biznesie oraz o swoich uczuciach. Dziennikarze Plejady określili ten wywiad jako "spowiedź i testament jednocześnie".
Kamil Durczok przyznał, że od roku tkwi w dołku. - Wychodzenie z tego dołka nie jest proste. Ale jednocześnie będąc w nim, ma się pewien komfort. Trudno sobie wyobrazić, że jest coś jeszcze niżej. Owszem, mógłbym gnić w pierdlu i raz na jakiś czas to sobie wyobrażam. Ale generalnie wiem, że od dna można się odbić i zmierzać ku górze - mówił Kamil Durczok w rozmowie z Plejadą.
Najbardziej odczuwał brak "dziennikarskiego szczytu". - Czuję to zwłaszcza dziś, gdy patrzę na to stado baranów, które w znakomitej większości niesłusznie uważa się za dziennikarzy - mówił, przyznając, że zrobiłby wiele rzeczy zdecydowanie lepiej i jest dumny ze swojej dotychczasowej pracy.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
W wywiadzie poruszył również temat swojej choroby alkoholowej i jej konsekwencji. - Kolizja uświadomiła mi to, że jednak jest coś, z czym sobie nie radzę. To był największy błąd mojego życia. Nie da się tego w żaden sposób usprawiedliwić. Podstawowy problem każdego alkoholika polega na tym, że najpierw musi przyznać się sam przed sobą, że jest chory. Bez tego nie da się zacząć leczenia. A mechanizm wyparcia jest bardzo silny. To największy wróg - mówił. Choć Durczok przyznał, że jazda po alkoholu była ogromnym błędem i jest gotów ponieść za to karę, to nie rozumie "czysto złośliwego zarzutu sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym", który jego zdaniem został mu postawiony na czyjeś polecenie.
Na pytanie, czy boi się, że pójdzie do więzienia (za kolizję spowodowaną prowadzeniem samochodu pod wpływem alkoholu), nie zaprzeczył. Zapewnił, że pogodzi się z tym jeśli tak uznają niezawisłe sądy. - Przeżyję i to. Nazywam się Durczok, mam swój system wartości, kręgosłup moralny i sporo siły w sobie.
W wywiadzie z Plejadą Kamil Durczok poruszył również temat swojej pracy. - W TVN wobec leni i niekompetentnych osób byłem tyranem. Wcale się tego nie wstydzę - mówił.
- Przekonałem się na własnej skórze, że duża grupa ludzi autentycznie mnie nienawidziła, ale byli to na tyle tchórzliwi ludzie, że nie umieli przyznać się do tego, gdy byłem na szczycie. Gdy z niego spadłem, wskoczyli na mnie bez miłosierdzia - wspomniał.
Mówił, że "Fakty" były wówczas całym jego życiem i zapłacił za to wysoką cenę. - Jedyne, o co mam do siebie pretensje, to o to, że uważałem, że każdy z mojej pięćdziesięcioosobowej redakcji powinien mieć takie podejście do tego zawodu jak ja. To nie było w porządku - dodał Kamil Durczok.
Kamil Durczok swoją karierę rozpoczął w Radiu Katowice. Popularność zdobył jako dziennikarz telewizyjny. Najpierw w TVP, później także w TV Polonia. Od 2006 roku związany był ze stacją TVN. Był szefem redakcji "Faktów" oraz prowadzącym program. Z telewizji odszedł po zarzutach o mobbing. Od 2016 do 2017 roku współpracował z Polsat News. W 2019 roku założył portal silesion.pl. Był laureatem ważnych dziennikarskich nagród m.in. Grand Press, Złotej Telekamery oraz Wiktora.