Komańcza. Lokalny biznesmen miał grozić wójtowi kalectwem, a nawet śmiercią. "Państwo polskie nie wspiera"

Jeden z lokalnych przedsiębiorców jest silnie zainteresowany terenami w gminie Komańcza (woj. podkarpackie). Zgodnie z relacją wójta miał nawet uciec się do grożenia mu kalectwem, a nawet śmiercią, by ten podjął korzystną dla biznesmena decyzję do końca listopada. Wójt w obawie o siebie i najbliższych zgłosił sprawę na policję.

- Zagroził mi popełnieniem przestępstwa, którego następstwem byłaby śmierć mojej osoby lub moje trwałe kalectwo. Co gorsza, wspomnianą groźbą spowodowania trwałego kalectwa objął również osoby mi najbliższe, w tym moją matkę - powiedział Roman Bzdyk, wójt gminy Komańcza podczas środowej  konferencji prasowej zwołanej w Urzędzie Gminy w Komańczy.

Zobacz wideo Olsztyn. Zamiast do baku, zatankował paliwo do beczek w bagażniku i odjechał

Lokalny biznesmen miał grozić wójtowi Komańczy. Wójt: Posłużył się nawet sformułowaniem, że sam wręczy mi wózek inwalidzki

Sprawa wójta gminy Komańcza została opisana w lokalnym dzienniku "Super Nowości 24". Wójt Roman Bzdyk na konferencji prasowej 10 listopada, że grożono mu kalectwem, a nawet śmiercią. Wskazał, że lokalny przedsiębiorca czekał na niego przed Urzędem Gminy i nie skorzystał z propozycji wójta, by przeprowadzić rozmowę w gabinecie.

- Rozpoczynając rozmowę, bez ogródek oświadczył mi, że żąda ode mnie, abym wpłynął na czynności urzędowe Rady Gminy Komańcza, celem podjęcia przez radę uchwały, której od dłuższego czasu się domaga i wyznaczył mi termin do końca miesiąca - relacjonował Roman Bzdyk.

Następnie dodał, że lokalny przedsiębiorca miał grozić mu kalectwem i śmiercią. - Jednocześnie zagroził mi popełnieniem przestępstwa, którego następstwem byłaby śmierć mojej osoby lub moje trwałe kalectwo, co gorsza, wspomnianą groźbą spowodowania trwałego kalectwa objął również osoby mi najbliższe, w tym moją matkę. Posłużył się nawet sformułowaniem, że sam wręczy mi wózek inwalidzki, którego będzie potrzebować moja matka. Podczas artykułowania gróźb człowiek był nad wyraz spokojny i opanowany, czynił to z pełną świadomością i zamiarem - kontynuował.

Wójt Komańczy zgłosił sprawę na policję: Nie mogę ujawniać tożsamości osoby

Wójt Komańczy poinformował, że zgłosił sprawę na policję, jednak nie może ujawnić tożsamości swojego oprawcy. Okazało się też, że był jedynym adresatem gróźb. Jak podaje dziennik "Super Nowości 24", główna siedziba firmy mieści się w Dębicy, a sprawę prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Sanoku pod nadzorem miejscowej prokuratury. - W dniu trzeciego listopada zostało wszczęte śledztwo w sprawie podejrzenia zmuszania groźbą do popełnienia tak zwanego przestępstwa urzędniczego. Czynności pod nadzorem prokuratora prowadzi Wydział Kryminalny Komendy Powiatowej Policji w Sanoku. Postępowanie jest na wstępnym etapie - poinformowała lokalny dziennik Monika Hędrzak, rzeczniczka prasowa KPP w Sanoku.

Przeczytaj więcej lokalnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.

Wójt Roman Bzdyk apeluje do urzędników i mieszkańców o wsparcie, a jednocześnie rozważa zainstalowanie monitoringu w urzędzie. - Pomimo że organy ochrony prawa przyjęły moje zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, mam poczucie, że państwo polskie nie wspiera, a w szczególności nie gwarantuje w sposób należyty ochrony urzędnikom samorządowym przed wpływami osób postronnych na wykonywanie ustawowych obowiązków - mówił wójt.

Na konferencji wójta obecny był poseł Piotr Uruski, który obiecał, że zaapeluje do Ministerstwa Sprawiedliwości o monitorowanie sprawy i podjęcie stosownych kroków prawnych. - Przeanalizujemy sytuację, będziemy się starać wnieść do przepisów prawa zapisy, które będą dodatkowo zabezpieczać funkcjonariuszy publicznych - stwierdził. - Wszyscy powinniśmy jednoznacznie nagannie traktować takie sytuacje i wesprzeć osoby, które zostały zastraszone - dodał poseł.

Więcej o: