Rzecznik komendanta stołecznego policji nadkomisarz Sylwester Marczak powiedział, że czwartkowe uroczystości były bezpieczne, a zatrzymane zostały głównie osoby za posiadanie narkotyków, przede wszystkim marihuany. Miały też miejsce pojedyncze przypadki znieważenia policjanta czy naruszenia nietykalności. - Wczorajsze wydarzenia na ulicach Warszawy były dość spokojne, bezpieczne i nie odnotowano poważniejszych incydentów - zaznaczył rzecznik.
Policja analizuje materiały filmowe z Marszu Niepodległości i innych zgromadzeń pod względem ewentualnych popełnionych wykroczeń. Według organizatorów Marszu Niepodległości wzięło udział około 150 tysięcy osób.
W tym roku po raz pierwszy marsz miał charakter państwowy. Szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych nadał wydarzeniu status formalny. Dzięki temu wydarzenie mogło się odbyć legalnie. Warszawski ratusz odebrał bowiem wydarzeniu status zgromadzenia cyklicznego, a następnie odmówił rejestracji pochodu.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Na czele marszu szli żołnierze z biało-czerwoną flagą. Uczestnicy marszu podkreślali, że to dla nich szczególnie ważne wydarzenie. Wznosili okrzyki czci dla bohaterów walk o polską niepodległość i wsparcia dla służb na granicy z Białorusią.
Jednak wśród uczestników Marszu Niepodległości znaleźli się także skrajni nacjonaliści. "Precz z Unią Europejską", "homoseksualizm szkodzi zdrowiu", "USA - centrum zła", "żadnych wojen za Izrael" - m.in. takie hasła wznosili.
Straż marszu poinformowała, że na obrzeżach pochodu doszło do niegroźnych incydentów. Jedna osoba rzucała petardami z dachu w uczestników. Sprawa została zgłoszona policji. Podczas przemarszu spalone zostały również flagi Niemiec, Antify oraz tęczowa flaga. Podpalono także zdjęcie Donalda Tuska.