- Na początek chciałbym przeprosić w imieniu Jarosława Kaczyńskiego. Zmogła go choroba, a choroba nie wybiera - zaczął swoje wtorkowe przemówienie Mateusz Morawiecki. Wówczas w tle z ław sejmowych słychać było śmiech posłów opozycji.
Więcej o sytuacji na granicy na stronie głównej Gazeta.pl.
- Zacznę od tego, że prowadzone przez niego działania w ramach komitetu bezpieczeństwa - bardzo wcześnie rozpoczęte, bo już w czerwcu, potem w lipcu i sierpniu na licznych posiedzeniach, prowadziły do podjęcia decyzji, które dziś skutkują dużo większą efektywnością naszych działań na granicy. Dziękujemy bardzo panu prezesowi! - mówił o prezesie Prawa i Sprawiedliwości premier. Polityk zapowiedział, że w następnych zdaniach nawiąże do działań Jarosława Kaczyńskiego.
Mateusz Morawiecki wspominał prezesa PiS kilkukrotnie. Następnie nazwisko wicepremiera padło mniej więcej w połowie wypowiedzi. - Z różnych mównic padły słowa, które nie powinny paść. Mógłbym je cytować, ale nie zrobię tego, bo dziś musimy skoncentrować się na przyszłości. Bo tak jak udało się przewidzieć ministrom Błaszczakowi i Kamińskiemu oraz premierowi Kaczyńskiemu, co może dziać się na granicy w październiku i listopadzie, i to się wydarzyło. By zastanowić się wspólnie, co dalej robić - mówił Mateusz Morawiecki, który nazwał wicepremiera Kaczyńskiego premierem.
Pod koniec premier zaapelował o podziękowania dla Jarosława Kaczyńskiego. Wówczas prawa strona ław sejmowych wstała i zaczęła bić brawa. Później premier ogólnie podziękował też członkom rady ministrów, a następnie też żołnierzom, strażnikom granicznym, policjantom i członkom WOT "za obronę granic Rzeczpospolitej". Na sali wybrzmiały wtedy okrzyki "dziękujemy!".
- Dziś powinna dominować racja stanu RP. A racja stanu przemawia za tym, byśmy spokojnie wysłuchali co dzieje się na wschodniej granicy i ten temat spokojnie przedyskutowali. Bezpieczeństwo naszej wschodniej granicy jest bardzo brutalnie naruszane. To jest pierwsza taka sytuacja od 30 lat, gdy bezpieczeństwo i integralność naszych granic jest tak brutalnie atakowana i testowana - mówił dalej.
Następnie Mateusz Morawiecki wspomniał słowa Lecha Kaczyńskiego sprzed 13 lat, że "dziś Gruzja, jutro Państwa Bałtyckie, a później być może przyjść czas na Polskę". Premier zaznaczył, że wypowiedź ta dotyczy imperialnych zapędów Rosji. - Ostatni atak Łukaszenki, który jest wykonawcą, a mocodawcą jest prezydent Putin, pokazuje determinację do odbudowania imperium rosyjskiego. Scenariusza, któremu my - wszyscy Polacy - musimy się z całą mocą przeciwstawić! - dodał Mateusz Morawiecki.