Medycy na granicy: "Zastaliśmy przy naszej karetce uzbrojone osoby". Jest odpowiedź MON

"Wracając z lasu z akcji ratunkowej, zastaliśmy przy naszej karetce uzbrojone osoby w mundurach. Ambulans miał spuszczone powietrze z opon" - informują Medycy na granicy. Wyjaśnili, że na miejscu obecny był pojazd z numerami rejestracyjnymi zaczynającymi się od "UA". "UA to oznaczenie pojazdów Wojska Polskiego" - piszą medycy. Ministerstwo Obrony Narodowej zaprzecza, aby polscy żołnierze mieli cokolwiek wspólnego z tym zdarzeniem.

"Nasz zespół dziś rano udzielał pomocy ośmioosobowej grupie, w której była kobieta z urazem ręki. Ze względu na warunki terenowe nie mogliśmy dojechać na miejsce wezwania naszym ambulansem. Pozostawiliśmy go więc przy wjeździe do lasu i do pacjentów dojechaliśmy naszym samochodem terenowym" - piszą Medycy na granicy na Twitterze. Tłumaczą, że po udzieleniu pomocy zespół wrócił do ambulansu.

"Okazało się, że w trzech z czterech opon naszej karetki spuszczone jest powietrze. Na miejscu obecny był pojazd - oliwkowy volkswagen, którego numery rejestracyjne zaczynały się od 'UA'. UA to oznaczenie pojazdów Wojska Polskiego. Uzbrojony w broń długą mężczyzna w mundurze moro przebywał na zewnątrz. W środku znajdowała się umundurowana kobieta i kolejny umundurowany mężczyzna" - informują medycy.

Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl

Medycy na granicy: Jesteśmy oburzeni i wstrząśnięci

"Członkowie naszej grupy próbowali nawiązać kontakt z funkcjonariuszami - ci jednak nie odpowiedzieli na nasze 'dzień dobry'. Nie przedstawili się. Na ich twarzach zobaczyliśmy jednak dyskretny uśmiech. Uzbrojony mężczyzna wsiadł do volkswagena. Wojskowy samochód odjechał" - czytamy w kolejnym wpisie na Twitterze. Medycy na granicy informują, że powiadomili policję o tym zajściu. "Cała sytuacja wskazuje na coś, co wydawało nam się niewyobrażalne - funkcjonariusze Wojska Polskiego prawdopodobnie spuścili powietrze z kół karetki" - relacjonują.

Zespół powiadomił, że funkcjonariusze nie przedstawili się, nie posiadali oznaczeń świadczących o ich funkcji. "Jesteśmy oburzeni i wstrząśnięci. Do tej pory wszelcy funkcjonariusze państwowi zachowywali wobec nas neutralność. Zachowanie niezidentyfikowanych osób w mundurze poruszających się pojazdem należącym do Wojska Polskiego było ewidentnie wrogie wobec nas" - piszą Medycy na granicy.

"Apelujemy do Ministra Obrony Narodowej o pilne wyjaśnienie tego karygodnego incydentu. To wszystko wydarzyło się w samym środku największego kryzysu humanitarnego, z jakim Polska mierzy się od lat oraz w samym środku pandemii" - piszą medycy. "Zdarzenie miało miejsce w okolicy miejscowości Milejczyce (powiat siemiatycki) dziś około 11" - dodają. 

Jest odpowiedź Ministerstwa Obrony Narodowej. "Fake news"

Ministerstwo Obrony Narodowej w odpowiedzi na pytanie Gazeta.pl przekazało, że stanowczo zaprzecza, aby "żołnierze Wojska Polskiego mieli cokolwiek wspólnego z uszkodzeniem samochodu Medycy na Granicy". Wyjaśniono nam, że żołnierze "mają dużo poważniejsze sprawy od dementowania fake newsów w przestrzeni medialnej". Poniżej publikujemy pełne oświadczenie MON.

Stanowczo zaprzeczamy, aby żołnierze Wojska Polskiego mieli cokolwiek wspólnego z uszkodzeniem samochodu Medycy na granicy. Żołnierze, zarówno żołnierze wojsk operacyjnych, jak i Wojsk Obrony Terytorialnej z dużym poświęceniem bronią bezpieczeństwa naszej granicy, za co należy im się wdzięczność i szacunek, i obecnie mają dużo poważniejsze sprawy od dementowania fake newsów w przestrzeni medialnej.

***

Aktualny kryzys migracyjny wywołał i eskaluje reżim Aleksandra Łukaszenki i podległe mu służby. Celem tych działań jest destabilizacja sytuacji w Polsce, wywarcie politycznego nacisku na całą Unię Europejską. W obliczu realnej groźby pogorszenia sytuacji na polsko-białoruskiej granicy publikujemy:

"Apel Grupy Granica o utworzenie korytarza humanitarnego:

W związku z rosnącym ryzykiem eskalacji przemocy na granicy polsko-białoruskiej Grupa Granica wystosowała apel do instytucji krajowych i międzynarodowych, w tym ONZ, Rzecznika Praw Obywatelskich czy OBWE. Działacze apelują o monitorowanie sytuacji i wywieranie nacisku na polskie władze, aby te natychmiast zapewniły na granicy pomoc humanitarną i medyczną. Zaapelowano również do rządu o utworzenie korytarza humanitarnego.

Zamiast nielegalnych wywózek, przemocy i ignorowania kryzysu humanitarnego domagamy się ochrony życia i zdrowia, sprzeciwu wobec tortur oraz ochrony i respektowania praw osób migrujących. Mamy jako państwo obowiązek zapewnić pomoc osobom wykorzystywanym przez reżim Łukaszenki - ochronę międzynarodową dla osób uciekających przed przemocą, prześladowaniami czy wojną, a dla pozostałych bezpieczny powrót do domu.

To nie tylko nakaz moralny, ale też obowiązek wynikający z prawa międzynarodowego. W obliczu realnej groźby eskalacji sytuacji na granicy apelujemy do rządzących oraz do Straży Granicznej, MSWiA RP oraz Wojsk Obrony Terytorialnej o przestrzeganie podstawowych zasad humanitaryzmu, podjęcie działań mających na celu ratowanie życia i zdrowia osób migrujących, czyli kobiet, dzieci, osób starszych i mężczyzn, które uciekają z krajów objętych konfliktami, prześladowaniami i destabilizacją.

Na granicy Polski nie może dochodzić do przemocy ani przypadków naruszenia praw człowieka, które obserwujemy od tygodni. Bezpieczna granica to taka, na której osoby migrujące mogą liczyć na ochronę. To taka, na której nikt nie umiera".

Zobacz wideo Premier w Kuźnicy Białostockiej. "Nie wiemy, co jeszcze wymyśli reżim Łukaszenki"
Więcej o: