We wtorek gościem Porannej rozmowy Gazeta.pl był Mirosław Różański - generał broni rezerwy Wojska Polskiego, doktor nauk o obronności. Tematem rozmów były poniedziałkowe wydarzenia przy polsko-białoruskiej granicy.
W ocenie gen. Różańskiego działania ze strony Białorusi to "trwająca od kilku miesięcy wojna hybrydowa". Podkreślił, że wszystkie działania podejmowane przez Białoruś, jak naruszanie norm i struktur Państwa, noszą znamiona działań hybrydowych.
- Ta wojna jest identyfikowana jako wojna Białorusi z Polską lub Białorusi z Unią Europejską. Prezydent Białorusi jest wykonawcą woli, a nie autorem tej wojny. Autorem jest Kreml - zaznaczył generał.
Jak podkreślił wydarzenia na polsko-białoruskiej granicy to "misterny, konsekwentny plan prezydenta Rosji Władimira Putina, który ma na celu destabilizować struktury UE I NATO". - Putin postanowił wykazać, że Polska - państwo, które jest członkiem NATO i UE, jest niestabilne - mówił.
Najnowsze informacje znad granicy przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
- Szturm granicy to część większego i szerszego planu. Jesteśmy na pozycji wyjściowej do eskalacji konfliktu. Kolejnym punktem zapalnym jest granica z Ukrainą. Tam również możemy spodziewać się napływu imigrantów - mówił generał.
W jego opinii Polska przegrywa konflikt z Białorusią w kwestiach informacyjnych. - Ograniczenie dostępu dla mediów do strefy stanu wyjątkowego, ogranicza możliwość prezentowania siły naszych służb. Jesteśmy zdani jedynie na krótkie migawki z działań służb. To konsekwencja działań polskiego rządu, który lubi podejmować wszelkie decyzje pod osłoną nocy - uznał Różański.
Jak dodał, z punktu widzenia merytorycznego brak dostępu dla dziennikarzy jest "niedopuszczalnym błędem".
- Powinna zostać wyznaczona także strefa pomocy humanitarnej, gdzie zostaną skierowane wszelkie agendy. Powinna zostać zwołana Rady Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem wszystkich graczy i wówczas byłaby to okazja, żeby porozmawiać, jak najbezpieczniej można stworzyć takie strefy - podkreślał.
Z szacunków służb wynika, że w poniedziałek w ten rejon białoruscy funkcjonariusze doprowadzili ponad trzy tys. cudzoziemców. Duża grupa migrantów pojawiła się w pobliżu przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej (woj. podlaskie) z zamiarem wejścia na terytorium Polski. Większość koczowała wczoraj przy polskiej granicy. To setki, a może tysiące (jak podaje nasz rząd) migrantów starających się przedostać na Zachód. W związku z wydarzeniami na granicy premier Mateusz Morawiecki zwołał sztab kryzysowy.
Na wtorek zwołano nadzwyczajne posiedzenie Sejmu. W poniedziałek szef MON Mariusz Błaszczak ocenił, że obecnie sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest pod kontrolą. Minister obrony narodowej przyznał w TVP Info, że próby sforsowania zasieków granicznych przez migrantów będą z całą pewnością się powtarzać.
Obecnie około 800 osób przebywa w tej chwili w koczowisku przy granicy z Polską w okolicach Kuźnicy - podała Straż Graniczna w rozmowie z portalem RMF24. Nie wiadomo, co stało się z pozostałą częścią grupy. Około dwóch tysięcy cudzoziemców zniknęło w nocy z obozowiska przy polsko-białoruskiej granicy.
Według RMF cudzoziemcy mogli zostać wywiezieni ciężarówkami na inne odcinki pogranicza. Straż Graniczna nie przekazała dotąd informacji o powstaniu kolejnego obozowiska w innym miejscu na granicy.