30-letnia Izabela zmarła w szpitalu w Pszczynie pod koniec września. "W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka" - poinformowała radczyni prawna Jolanta Budzowska. Zmarła, bo - jak stwierdziła pełnomocniczka jej rodziny - lekarze "przyjęli postawę wyczekującą". Według wstępnych danych uzyskanych po sekcji zwłok najprawdopodobniej doszło do zakażenia i wstrząsu septycznego.
W sobotę i niedzielę w wielu miastach w całej Polsce, a także m.in. w Berlinie, odbyły się marsze pod hasłem "Ani jednej więcej". Były to protesty przeciwko restrykcyjnemu prawu aborcyjnemu. Trybunał Konstytucyjny orzekł 22 października 2020 roku, że jedna z przesłanek, która zezwalała na usunięcie ciąży, jest niezgodna z Konstytucją. Chodziło o tak zwaną przesłankę embriopatologiczną - aborcja nie może być już przeprowadzona w sytuacji, gdy u płodu zdiagnozowane jest ciężkie i nieodwracalne upośledzenie płodu lub nieuleczalna choroba, która zagraża jego życiu. Zbadania konstytucyjności przesłanki embriopatologicznej domagali się od 2019 roku posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Konfederacji oraz Kukiz'15.
>>>Więcej na ten temat przeczytasz TU <<<
W efekcie ciąża może być obecnie przerwana tylko w dwóch przypadkach:
Po wyroku TK projekt nowelizacji ustawy zaproponował Andrzej Duda. Prezydent chciał, by za przesłankę pozwalającą na aborcję uznano wady letalne płodu. Projekt trafił do Sejmu, ale jednak utknął w zamrażarce.
Więcej informacji o trudnej sytuacji kobiet w Polsce przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Zdaniem prof. Mirosława Wielgosia z Uniwersytetu Medycznego "niewątpliwie prawo, które aktualnie w Polsce obowiązuje, rzutuje w bardzo duży sposób na pracę lekarzy, na pracę pod presją". - Rzutuje też na to, w jaki sposób pacjentki podchodzą do ciąży, z jakim strachem i rezerwą - zaznaczył na antenie TVN24 gość Konrada Piaseckiego.
Profesor powiedział przy tym, że w przypadku śmierci pani Izabeli jest daleki od tego, żeby "doszukiwać się tutaj bezpośrednich powiązań" między zapisami prawa a działaniem lekarzy.
- Obawiam się, że podobnie mogłoby się wydarzyć w tej sytuacji rok wcześniej - ocenił Wielgoś, nawiązując do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października. Zdaniem gościa Konrada Piaseckiego wyrok "niekoniecznie i pewnie niebezpośrednio" przyczynił się do tragicznej śmierci 30-letniej pacjentki. Ale - jak dodał - "decyzje lekarzy, sposób myślenia lekarzy na pewno są w dużej mierze uzależnione od tego, w jakich okolicznościach żyjemy".
Żyjemy w kraju, w którym w medycynie, niestety, dużą rolę odgrywa polityka, religia, Kościół. Mamy tutaj bardzo związane ręce
- zauważył. Na pytania Kondrata Piaseckiego: - Czy można powiedzieć, że ustawa aborcyjna wiąże lekarzom ręce? Odpowiedział: - Na pewno tak.
Okoliczności śmierci 30-latki bada obecnie prokuratura regionalna w Katowicach. Śledczy otrzymali już wstępne wyniki sekcji zwłok Izabeli, z których wynika, że zmarła ona najprawdopodobniej z powodu sepsy - mogło ją wywołać zakażenie bakteryjne. Prokuratura gromadzi też dokumentację szpitalną oraz z poradni ginekologicznej, do której chodziła kobieta.
W sprawę zaangażował się również Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Katowicach. Sprawdzi on czy nie doszło do przewinienia zawodowego. Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej, w razie podejrzenia stwierdzenia winy, może skierować sprawę do Okręgowego Sądu Lekarskiego. Zakres ewentualnych kar jest duży: od upomnienia, nagany czy kar pieniężnych do zawieszenia, czy nawet całkowitego pozbawienia praw wykonywania zawodu.
Tematem rozmowy była również odpowiedzialność karna lekarzy. Konrad Piasecki zapytał prof. Wielgosia czy obawia się tego, że może przed nim stanąć prokurator i zapytać o jego decyzję. Ten odpowiedział: - A pan nie boi się prokuratora? Wszyscy boimy się prokuratora. Dodał, że w pracę lekarzy "zbyt często ingeruje polityka i prawo w sposób nie do końca dobrze rozumiany". Zaznaczył przy tym, że lekarze w swoich działaniach powinni się kierować przede wszystkim dobrem pacjentki.
Ale też proszę pamiętać, że każdy człowiek, każdy lekarz ma inną odporność, różny stopień instynktu samozachowawczego. Ale ten instynkt też gdzieś zawsze istnieje
- wyjaśnił.