W weekend w wielu miastach w Polsce odbyły się protesty w sprawie 30-letniej Izabeli, która trafiła do szpitala w 22. tygodniu ciąży z bezwodziem i wadami letalnymi płodu. Kobieta zmarła z powodu wstrząsu septycznego. Wcześniej pisała rodzinie, że lekarze zwlekają z zakończeniem ciąży, czekając na to, aż serce płodu przestanie bić.
Po nagłośnieniu tej historii przez pełnomocniczkę rodziny, w całym kraju zorganizowane zostały protesty, które m.in. sprzeciwiają się wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego (z 22 października 2020 roku) ws. aborcji. Zgodnie z orzeczeniem, aborcja z przesłanek embriopatologicznych (z powodu śmiertelnego i nieodwracalnego uszkodzenia lub wad rozwojowych płodu) została uznana za niekonstytucyjną. Do manifestacji, na których zgromadziły się dziesiątki tysięcy Polek i Polaków, odniósł się także prezes fundamentalistycznej organizacji Ordo Iuris.
"Uliczna i międzynarodowa presja, rozgrywanie emocji, manipulacje faktami, w celu uderzenia w ochronę życia. Nie wolno się ugiąć. Trzeba wyjaśniać, bo prawda rozbija piramidy manipulacji. Sprawiedliwość zobowiązuje nas, by stać po stronie życia, przeciwko cynicznej grze kłamstw" - napisał Jerzy Kwaśniewski na Twitterze.
Następnie prezes Ordo Iuris przypomniał treść memorandum "o praktycznych skutkach wyroku TK", które miało zostać przesłane przez instytut do polskich szpitali. "'Zagrożenia dla zdrowia' w świetle tego przepisu należy interpretować wąsko: jako istnienie choroby, która pogłębi się w przypadku kontynuacji ciąży, a nie tylko jako zagrożenie dobrostanu kobiety ciężarnej, czy wystąpienie dolegliwości towarzyszących normalnie stanowi ciąży" - podano w nim.
Więcej na temat sytuacji w Polsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji na stronie głównej Gazeta.pl.
"W konsekwencji należy uznać, że z jednej strony lekarz jest w pełni uprawniony do interwencji medycznych mających na celu ratowanie życia lub zdrowia matki, z drugiej jednak użyte w przepisach pojęcia 'zagrożenie' i 'niebezpieczeństwo' wyraźnie wskazują, że sytuacje te nie obejmują dolegliwości zdrowotnych o charakterze psychicznym (np. depresja). Logicznym jest, że interpretacja przeciwna mogłaby prowadzić do nadużyć, wypaczając obowiązującą zasadę prawnej ochrony życia i w rzeczywistości prowadząc w niektórych przypadkach do wykonywania nielegalnej w Polsce aborcji 'na życzenie'" - napisano.
"Gdyby lekarze z Pszczyny zastosowali się, nie czuliby strachu przed ratowaniem matki, może daliby szansę na przeżycie dziecku" - podsumował Jerzy Kwaśniewski.
Przypominamy, że Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny przedstawia inne stanowisko. "Aborcja w Polsce dostępna jest ze względu na zły stan psychiczny lub fizyczny osoby w ciąży. Ciąże z ciężko i nieodwracalnie uszkodzonym płodem są ciążami podwyższonego ryzyka. Są też wielkim obciążeniem psychicznym dla pacjentki, mogą powodować depresję i traumę. Żeby przerwać ciążę z tej przesłanki, potrzebne jest:
- czytamy na stronie organizacji.
Interpretacja przepisów jest więc różna. Po śmierci Izabeli z Pszczyny i rok po wyroku TK ws. aborcji Ministerstwo Zdrowia przygotowało zalecenia, ale tylko te dotyczące postępowania w przypadku przedwczesnego odpływania płynu owodniowego. W rozmowie z Gazeta.pl lekarze ginekolodzy zwracali uwagę na to, że nie ma konkretnych wytycznych w innych przypadkach.