W weekend (6-7 listopada) w całej Polsce odbyły się manifestacje pod hasłem "Ani jednej więcej!". Były one odpowiedzią na śmierć 30-letniej kobiety w Pszczynie, której sprawa łączona jest z niemal całkowitym zakazem aborcji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. O manifestacjach wspomniano także w sobotnich i niedzielnych wydaniach "Wiadomości" TVP. Na próżno szukać w nich jednak ukazania skali protestów. Dziennikarze postanowili opowiedzieć natomiast o "politycznej grze tragiczną śmiercią".
Według TVP marsze, które w weekend przeszły przez całą Polskę to "polityczna gra". - Teoretycznie miał tu być marsz poświęcony tragicznie zmarłej, 30-letniej ciężarnej pacjentce szpitala w Pszczynie, ale jego uczestnicy nawet nie kryli, że w rzeczywistości jest to protest polityczny - słyszeliśmy w materiale Konrada Węża, w którym zacytowano uczestników wydarzenia, przyznających, że na protesty chodzą od lat.
- O udział w tym marszu apelował Donald Tusk, zwolennik zabijania nienarodzonych dzieci - powiedział w przygotowanym materiale pracownik TVP. Następnie pokazano nagranie z liderem PO, mówiącym o jego akceptacji dla projektu legalnej aborcji do 12 tygodnia.
- Aby uniknąć podobnych tragedii, minister zdrowia Adam Niedzielski zwrócił się do krajowego konsultanta ginekologii i położnictwa o wydanie komunikatu stwierdzającego, że w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia matki lekarz może przerwać ciążę - podano w materiale. Zdaniem TVP w przypadku pani Izabeli zabrakło "trudnych decyzji", "o czym mogą świadczyć" ostatnie wiadomości SMS wysłane przez kobietę do rodziny. - Pisała, że lekarze zwlekają, powołując się na nowe przepisy antyaborcyjne. Również z relacji innej pacjentki, która leżała w jednej sali, i do której dotarli dziennikarze TVN, wynika, że w tej sprawie możemy mieć do czynienia z błędem lekarskim - podkreślono.
Więcej wiadomości z kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
O manifestacjach wspomniano także kolejnego dnia. Po przytoczeniu sondażu poparcia dla partii i ugrupowań politycznych prowadząca "Wiadomości" Edyta Lewandowska stwierdziła, że poparcie dla PiS "pokazuje, że wyborcy od polityków oczekują realizacji programu, a nie niepotrzebnych złych emocji". - Niektórzy jednak na emocjach politykę wciąż próbują budować - powiedziała dziennikarka, zapowiadając kolejny materiał Konrada Węża.