Bulwersujące słowa Jakimowicza w TVP. "Kiedy służby graniczne będą wreszcie mogły otworzyć ogień?"

Na antenie TVP Info doszło do bulwersującej sytuacji. Podczas porannego programu Jarosław Jakimowicz zapytał byłego komisarza policji, Jacka Wronę, kiedy służby graniczne będą mogły zacząć strzelać do agresywnych osób na granicy. - Dużo osób o tym mówi i o to pyta - tłumaczył swoje pytanie, podkreślając, że "nie mówi, że tak ma być".
Zobacz wideo Według jakich zasad pracują dziennikarze TVP?

Jarosław Jakimowicz był gościem programu "#Jedziemy" TVP Info, prowadzonego przez Michała Rachonia. Wraz z dziennikarzem "Gazety Polskiej" Jackiem Liziniewiczem oraz Jackiem Wroną, byłym komisarzem policji, goście rozmawiali między innymi na temat trwającego kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. W pewnym momencie z ust Jakimowicza padły wstrząsające słowa.

Jarosław Jakimowicz w TVP Info: Kiedy służby graniczne będą mogły wreszcie otworzyć ogień?

Prezenter TVP Info Jarosław Jakimowicz skierował swoje pytanie do byłego komisarza policji Jacka Wrony. - Zadam pytanie Jackowi, bo on się zna na tym. Kiedy służby te graniczne będą mogły wreszcie otworzyć ogień? Na przykład do tych, którzy atakują...? - zaczął swoje pytanie, jednak szybko został zagłuszony przez prowadzącego i gości. Był to komentarz do pokazanego wcześniej materiału o "grupie 50 osób", które kamieniami i kijami miały atakować funkcjonariuszy SG oraz niszczyć ogrodzenie.

- No daj spokój. Momencik. Oby się nigdy coś takiego nie wydarzyło - przerwał mu prowadzący Rachoń. Jakimowicz dopytywał jednak,"kiedy prawo przewidzi coś takiego", ponieważ "dużo osób o tym mówi i o to pyta". - Ja nie mówię, że tak ma być, ale kiedy? Kiedy? - pytał 

- Jest cały szereg działań, które mają prawo użyć [służby - red.] w stosunku do agresywnych osób, spokojnie. Użycie broni to jest absolutna ostateczność, miejmy nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie. Jest szereg innych możliwości technicznych, metod technicznych i narzędzi do tego, wiec spokojnie - mówił Wrona, starając się załagodzić atmosferę.

Telewizja Polska została zapytana o sprawę przez serwis Wirtualne Media. Nie udzieliła jednak odpowiedzi.

Więcej informacji na temat sytuacji na polsko-białoruskiej granicy przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Kryzys migracyjny. Wiceburmistrz Michałowa o zmarłych w rzece. SG zaprzecza

Pod koniec października prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. ustawę wywózkową, która legalizuje wypychanie na drugą stronę granicy osób, które przekroczyły ją nielegalnie, nawet jeśli chcą złożyć wnioski o status uchodźcy. Od września na terenie 183 miejscowości województwa podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy, który wiąże się między innymi z zakazem obecności mediów na miejscu i utrudnia dostęp do bieżących informacji.

Jak do tej pory wiadomo, że w pobliżu polsko-białoruskiej granicy zmarło co najmniej dziewięć osób. Wiceburmistrz Michałowa (woj. podlaskie) podkreślił w rozmowie z dziennikarzami niemieckiego "Focusa", że dane dotyczące zmarłych, podawane przez SG, są zaniżone. - Nie wyobrażam sobie, żeby oficjalna liczba była prawdziwa. Z tego, co słyszałem, do tej pory musiało zginąć co najmniej 70 osób. Ale są też głosy, że może być ich nawet 200. Kilka dni temu usłyszałem historię o granicznej rzece Świsłocz. Podobno w wodzie pływają trupy - mówiłł, jak przytacza Onet. SG odcięła się jednak od tych informacji. 

"Informujemy, że żadna informacja w mediach dot. zdarzeń na rzece Świsłocz nie jest prawdziwa. To graniczna rzeka. Codziennie jest patrolowana przez funkcjonariuszy SG. Na tym obszarze działają wzmocnione siły wielu służb" - napisano na Twitterze służb.

Więcej o: